Wczoraj powiadomienie w kalendarzu bezlitośnie przypomniało mi, że gdyby świat nie stanął na głowie odlatywałabym do Moskwy i powinnam zacząć najdłuższą jak do tej pory podróży, zakładającą ponad 5 tygodni w drodze. Co miałam w planie zobaczyć, jak wyglądała skrzętnie przygotowana przeze mnie trasa oraz czy udało mi się odzyskać pieniądze za bilety. Odpowiem na te wszystkie pytania, tym jednym tekstem.
Zadaliście mi w ostatnim czasie masę pytań o tą podróż, nic dziwnego w końcu jeszcze w styczniu stopniowo zdradzałam dokąd jedziemy i odsłaniałam kolejne etapy zaplanowanej skrupulatnie podróży. Poniżej więc odpowiedzi na pytania, które najczęściej się pojawiały, mam nadzieję, że część z nich pomoże też Wam.
Czy jest mi przykro?
Myśl, ze siedzimy w tym wszyscy jednakowo, że każdy z nas musiał z czegoś zrezygnować, a na świecie dzieją się gorsze rzeczy sprawia, że podeszłam do tego zupełnie spokojnie. To nie pierwsza podróż, której z jakiś względów nie odbędę, tym razem liczę, że za jakiś czas uda mi się mimo wszystko ją zrealizować, chociaż fragmentarycznie.
Czy korzystałam z biur podroży?
Nie. Chociaż nie uważam, że to coś złego. Po prostu ponad wszystko uwielbiam szukać lotów, rysować trasy i planować każdy dzień. Gdyby ktoś pozwolił mi dołączyć do zaplanowanej przez siebie trasy, nie wiem czy bym się zdecydowała, uwielbiam poczucie, że to ja odpowiadam za plan i sama sobie zważyłam ten los. 5 tygodniowa trasa to były bite 2 tygodnie pracy po pracy, planowanie lotów, przejazdów, atrakcji, czytanie zagranicznych blogów. Raj na ziemi!
Btw. Gdy to wszystko się skończy chętnie zaplanuje podróże i Wam 🙂
Jak wyglądała trasa?
Plan zakładał powrót do Rosji (mam niesamowitą słabość do tego kraju!) i raz jeszcze przejazd koleją transsyberyjską (tym razem do końca). Z dłuższymi postojami w kilku miastach, które od lat pragnęłam zobaczyć jak Kazań, Jekaterynburg (tu zamordowano cara Mikołaja II) i Krasnojarsk. Wszędzie zaplanowałam sobie spotkanie przez couchsurfing z Rosjanami i trochę czasu na słuchanie ich historii.
Ta część trasy miałam pokonać sama. Dziś 1 Maja miałam uczestniczyć w obchodach 1 majowych, a poźniej złapać kolejne, ważniejsze 9 maja czyli w Dzień Pobijedy, czyli zakończenia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej jak Rosjanie nazywają II Wojnę Światową.
Przeżywanie w innym kraju ich własnych świat to najlepsza okazja by poznać kulturę, zbliżyć się do innych w odwiedzanym miejscu. Polecam Wam bardzo takie okazje.
Po ponad tygodniu samotnego przemieszczania się po Rosji Koleją Transsyberyjską w Irkucku miałam spotkać się z przyjaciółmi i z nimi spędzić kilka dni nad Bajkałem, popłynąć na wyspę Olchon. I pójść na sesję do szamana. To miejsce na świecie słynie z szamanizmu. Temat mnie jednocześnie przeraża i mocno kręci 🙂
(To chyba znak, że powinnam lepiej opisać ostatnią podróż koleją i podrzucić Wam relacje z Ułan Ude oraz Bajkału z 2015 roku, zbyt mało o tym napisałam na blogu.)
Kolejnym etapem był ostatni odcinek koleji i czas we Władywostoku, gdzie miałam pożegnać moich towarzyszy, a sama polecieć na Kamczatkę. Na sam dźwięk tej nazwy mam ciarki na plecach, jakbym wymawiała Spitzbergen lub Alaska. To było marzenie, które wydawało mi się nierealne.
Tu, na ten wschodni koniec świata, mial dolecieć do mnie mój chłopak. Randki na końcu świata to nasza specjalność 🙂 i mieliśmy zjechać Kamczatkę Południową, gapić się na wulkany i przyrodę, dziką i obłędną. A także sprawdzić jacy są Rosjanie z dalekiego wschodu, co myślą i czują. Tu rownież udało mi się znaleźć kilka osób chętnych na spotkanie z couchsurfingu.
Co poźniej? Okazuje się, że z końca świata blisko do centrum cywilizacji, a loty są śmiesznie tanie, klik i w 3 godziny z dziczy do 20 milionowej metropolii – kolejnym przystankiem miało być Tokio.
Przez 10 dni mieliśmy eksplorować Japonię, plan obejmował każdy dzień, ale nie chce go teraz zdradzać, opisze go gdy juz polecę do Japonii, w planie była japońską Dolina Muminków a urodziny miałam spędzić w Disneylandzie pod Tokio. Jeszcze kiedyś się uda 🙂
Następnym naszym przystaniem miała być Korea Poludniowa, gdzie nastawiałam się na odkrywanie kuchni i pielęgnacje po koreańsku, czyli sauny, kimchi i bulgogi, tak w skrócie wyobrażałam sobie pierwszą wizytę w tym kraju.
Gdy planowaliśmy powrót okazało się, że najtaniej do domu dotrzemy przez Filipiny, czemu więc nie zrobić sobie przerwy od podróżowania i zwiedzania (z filtrem 50 i 100) na chwile po prostu polożyć się na plaży. Po kilku dniach samolot miał nas zabrać do Dubaju, tu po jednodniowym rozeznaniu miałam z przesiadką w Budapeszcie, wrócić rzutem na taśmę do pracy.
Frajdę już sprawiło mi samo mówienie o tej podróży:) wierzę, że jeszcze uda mi się ją odbyć.
Skąd masz tyle urlopu?
To najczęściej zadawane pytanie. No coż kombinuje, przeważnie dobieram kilka dni do długich weekendów i oszczędzam zwyczajnie tylko na podróże. Nie biorę urlopu na żądanie, na dentystę i na święta ( chyba ze gdzieś lece). Wszystko trzymam na podróże, tym sposobem udało. Mi się trochę dni przerzucić na kolejny rok 🙂
Czy udało mi się odzyskać pieniądze za bilety?
Nasza trasa obejmowała 8 lotów samolotem i 4 odcinki pociągowe. To wszystko trzeba było odwołać. Jak? Chociaż lubię działać i mieć poczucie, że to ja decyduje, tutaj trzeba dać sobie na wstrzymanie, najlepiej poczekać aż linie lotnicze same napiszą. Wówczas mamy szansę na największy zwrot, całości finansów lub nawet jak w przypadku wizzair 120%. Ale często jak w przypadku Wizzair, jest to przekazywane w formie vouchera. Co nie jest niczym złym bowiem pomaga linia utrzymać płynność, która przez ostatni czas była mocno zaburzona.
Dwie linie same napisały i zmieniły loty na vouchery ważne rok (filipińskie i rosyjskie linie). To znaczy, że wschód na mnie czeka 🙂
Do reszty konieczne były maile z uzasadnieniem, jak je napisać? Najlepiej powołując się na przepisy miedzy-narodowe w naszym kraju. Zamkniecie granic Unii Europejskiej, zamkniecie granic Rosji, odwołanie wcześniejszych samolotów. Konkrety z linkami do artykułów i swoimi danymi oraz datami. To sposób na przyspieszenie zwrotu. Taką wiadomość po telefonicznym uzgodnieniu wysalam do Areoflotu właśnie sprawa się toczy (mam jeszcze 2 tyg do lotu).
Czy warto kupować loty u pośredników?
I tu dochodzimy do ważnego punktu, czy kupować bilety u pośredników jak SuperSave, GotoGate itd.. No powiem tak: to zależy…. Miliony razy na Momondo widziałam, że pośrednicy mają tańszą ofertę niż przewoźnik, dzieje się tak dlatego, że bookują jakąś pule biletów i poźniej mają ja do dyspozycji. Fakt kupujesz bilet 100-400 zl taniej czasem więcej, ale dochodzą do tego dodatkowe opaty, każda głupota w stylu dodatkowej sztuki bagażu, odwolania lotu czy zmiany rezerwacji to droga przez mękę stracony czas i pieniądze.
W momencie, gdy kupujecie bilet u przewoźnika, gdy lot zostaje odwołany z automatu bez utraty kosztów dostajecie zwrot lub voucher. Gdy zakup ma miejsce przez pośrednika, możecie być pewni, że beda problemy.
Kupiłam lot Belavią (białoruska linia, która bardzo lubię ), do Moskwy, przez SuperSaver podsunięty mi przez ulubioną przeglądarkę lotów Momondo.pl . Belavia napisała maila o odwalanym locie i zwrocie kosztów bez potrąceń, ale ponieważ zakup miał miejsce przez pośrednika, po kontakcie telefonicznym z nimi usłyszałam, że za operacje pobiorą opłatę 140 zł. (kosz biletu to 480 zł) więc wtf!
Niech moja sytuacja będzie dla Was lekcją. Podsumowując, odzyskanie kasy fizycznie czy w formie vouchera jest możliwe, gdy kupujecie bilet bezpośrednio u przewoźnika, na stronie lini lotniczych. Jeśli za biletem stoi pośrednik, prawdopodobnie nie odzyskacie całej kwoty.
Jak odzyskać pieniądze za odwołany lot?
Tak jak pisałam powyżej, poczekać aż linia sama napisze, tutaj czas jest dla nas sojusznikiem pisząc za wcześnie i rezygnując możemy mieć potracenie z ceny biletu i odzyskać np. 70 proc, gdy linia napisze sama odzyskamy 100 proc choć przeważnie formie vouchera. Czasem konieczne jest mailowe uzasadnienie. Wówczas powołajcie się na linki z polskiej strony MSZ.
Głowa do góry, jeszcze będzie pięknie! A ja Wam obiecuje, że podróżniczych treści tu nie zabraknie, w końcu dla tej podroży zaczęłam znów uczyć się Rosyjskiego i zbudowałam Minas Tirith z książek i reportaży o Rosji, które mi się śnią po nocach. Podroż więc odbędę 🙂 nie wiem jeszcze tylko kiedy.
Nasze dziwne czasy traktuję jako moment do jeszcze lepszego przygotowania się na eksploracje świata. Wypatrujcie niebawem mojego vloga, o najlepszych książkach o Rosji.
Dajcie znać, gdzie Wy nie pojechaliście i jak udało Wam się odzyskać kasę, czy udało się i jakie macie plany na najbliższe długie weekendy?
Uściski
Jess.
Więcej tekstów o Rosji i Białorusi? Nie ma problemu:
This post has already been read 3013 times!