GDZIE ZJEŚĆ? WARSZAWA

Czy warto odwiedzić Elektrownie Powiśle ?

5 czerwca 2020

Mamy nowe miejsce na mapie Warszawy, stworzone w dawnej Elektrowni Warszawskiej (Miejskiej), znajdującej się na Powiślu, dziś stare mury zyskały nowe życie, czy warto odwiedzić Elektrownie? Co znajdziemy w środku i ile zostało z dawnej architektonicznej industrialnej perełki? Czy warto tu zajrzeć, a jesli tu traficie co zjeść i na co zwrocic uwagę. Przeczytacie w poście.

Czy warto odwiedzić Elektrownie (Powiśle) ? Uważaj kto podsuwa Ci odpowiedz na to pytanie 🙂 przypomnę tylko, że jesteś na blogu osoby, która uważa, za najpiękniejszy budynek w Londynie – elektrownie Battersea ( chodzę nawet w t-shircie z jej wizerunkiem), a miejsce, w którym spędziłam najwiecej czasu mieszkając w Londynie, definitywnie była inna elektrownia, w której stworzono muzeum Tate Modern. Dorastałam w Jaworznie w mieście rozwijającym się w cieniu kominów Elektrowni III, dziś miejscu z największym kominem w Europie. Czy więc cieszy mnie zrewitalizowane Elektrowni Powiśle? Zastanawiam się…

Rewitalizacja zabytków postindustralnych.

Każdy industrialny obiekt, który udało się uratować z poszanowaniem podstawowych zasad rewitalizacji mnie cieszy. Im większa dbałość i dokładność w staraniach by zachować budynek w jak najbardziej zbliżonej do oryginału postaci i wprowadzic, jak najmniej inwazyjne zmiany jej konstrukcji i kształtu, tym radość jest większa. Tym bardziej gdy dla obiektu innego ratunku nie było. Elektrownia Warszawska ( bo tak nazywał się oryginalnie obiekt) została wpisana na listę zabytków – tu macie rejestr Warszawskich zabytków. ( zródło:  Narodowy Instytut DziedzictwaRejestr zabytków nieruchomych – Warszawa. 2019-12-31.) , a tu szczegółowo wypunktowane obiekty, które tym zabytkiem z Elektrownii były:

  • zespół Elektrowni Warszawskiej, ul. Elektryczna 2 a, 1902-14, 1922-36,
    nr rej.: A-430 z 16.12.2004 :
  • rozdzielnia 35(30) kV
  • rozdzielnia 5/15 kV
  • keson – podziemny zbiornik wody
  • hala maszyn
  • kotłownia nr 2

Rewitalizacja nie cieszy wtedy gdy przebiega tak jak ta Rotundy w Śródmieściu – lepiej zaorać ziemię i nie silić się na frazesy, udając pod płaszczykiem zysku dobre intencje. Zostawmy jednak ten temat, bo to mój prywatny trigger, przycisk zapalny do awantury i wybuchu złości.

Przez kilka dni walczyłam z sobą czy publikować ten tekst, szukałam archiwalnych zdjęć Elektrowni i wypowiedzi specjalistów, którzy odnosili się do pomysłu rewitalizacji, ciągle jest ich w sieci niewtarczająco, chciałabym punkt po punkcie zobaczyć, ze faktycznie udało się uchronić to co najcenniejsze, na dzień dzisiejszy nie mam takiej pewności. Chciałam dojść do tego czy faktycznie dokonało się tu coś dobrego, nie bazując tylko na PR-owych tekstach.

Historia Elektrowni Powiśle

Na szybko powiedzmy sobie o co się rozchodzi. Elektrownia Warszawska, Miejska czy inaczej dziś Elektrownia Powiśle to obiekt, zaprojektowany pod koniec XIX wieku (przez Wiliama H. Lindleya) wybudowany w 1904 roku. Działała do 2001, bez przerw, również w czasie II Wojny Światowej pełniąc istotną rolę w dziejach Warszawy, nawet podczas Powstania Warszawskiego:

„Przed godziną „W” na teren elektrowni wniesiono granaty i materiały wybuchowe. Zostały one ukryte w koszach przykrytych licznikami i porcjami mięsa. Pistolety maszynowe wniesiono pod płaszczam”(…) Zdobycie elektrowni było jednym z większych sukcesów powstańców. Pracujący zakład dostarczał energię, co pozwalało produkować granaty, miny i miotacze ognia; światło rozświetlało nie tylko mieszkania, ale także drukarnie, a co najważniejsze szpitale.„( źródło tu doczytacie fascynującą historie Elektrowni.)

W 2001 roku została zamknięta, a zabytkowy budynek niszczał opuszany (wpisany do rejestru zabytków). W 2016 roku postanowiono go z rewitalizować, minęła jednak chwila nim udało się plany wprowadzić w czyn. Cztery lata później – mamy to. Lśniąca tafla niebieskiego szkła odbijająca majowe błękitne niebo pięknie kontrastuje w czerwona cegłą (klinkierową).

Jak czytamy na stronie Elektrowni Powiśle:

„Zachowanie unikalnego charakteru budynku było dla nas priorytetem, a nadanie mu nowego przeznaczenia pomogło w stworzeniu wielofunkcyjnej przestrzeni, z której korzystać może całe miasto.Konstrukcja budynku ma ponad 100 lat. Włożyliśmy wiele pracy w to, by zachować jak najwięcej jej oryginalnych elementów. Historyczna wartość projektu była dla nas bogatym źródłem inspiracji. Każdy najdrobniejszy element potraktowany został z szacunkiem dla jego historycznej wartości. Użyliśmy tradycyjnych metod wypalania cegieł, a przedmioty odzyskane z budynków elektrowni zostały wykorzystane do stworzenia unikatowych dekoracji wnętrz”

Zaraz po wejściu wita nas posadzka, od której nie można oderwać wzroku oraz żeliwna konstrukcje. Całość choć wypucowana usilnie stara się nam opowiedzieć historię, która miała tu miejsce.

Szukając archiwalnych zdjęć z początku lat 2000, znalazłam wiele ukazujących budynki w kiepskim stanie i zrozumiałam, że niewiele dało się zrobić, natrafiłam też, na tekst doktora inżyniera Krzysztofa Traczyńskiego, który Wam polecam jeśli chcecie zgłębić temat historii oraz przede wszystkim, niełatwego położenia samej elektrowni, które napewno utrudniało rewitalizacje (cytowany wcześniej)

Chcę wierzyć, że fakt, że tak niewiele zostało z oryginalnej elektrowni, jest powodowane trudnymi warunków przestrzennymi i ruiną jaką zastał inwestor, a jej dzisiejsza forma jest kompromisem miedzy tym co należało zrobić, a tym co było możliwe. Brakuje mi tu jednak pamiątek przeszłości, mini muzeum z kotłownią, faktycznych śladów przeszłości.

Jak wiecie tego typu inicjatywy mnie cieszą, o ile są przeprowadzone prawidłowo. Tutaj mam poczucie, że jednak dało się zostawić więcej historii. Pozostaje jedynie liczyć, na to, że inicjatywa, ta rykoszetem przyczyni się do zwiększenia jeszcze bardziej dbalosci w przyszlosci o pofabryczne tereny i większej sympatii mieszkańców dla tego typu architektury. Dając szanse na chociaż częściowe ocalenie, tego typu obiektów w przyszłości.

Niestety jednocześnie jestem zupełnie świadoma, że nigdy nie znalazłyby się pieniądze na renowacje Elektrowni, jeśli brakuje ich na bardziej priorytetowe obiekty. To co się dokonało było więc mniejszym złem. Skrycie liczę na to, że gdy wszystko otworzy się w pełni okażę się, że jest więcej zachowanych poprzemysłowych zakamarków. Gdyby nie powstał ten kompleks, prawdopodobnie spoglądalibyśmy z Wybrzeża Kościuszkowskiego na stertę kamieni, aż by się nie rozpadła. Nawet rewitalizacja wspomnianej dziś ukochanej Battersea, była możliwa tylko z ingerencją w bryłę, w końcu zmienione zostało jej przeznaczenie, tak jak i tu.. ( tu przeczytacie więcej).

Co myślę o samym obiekcie? Gdyby nie powstał w tym miejscu, kosztem innego na taką skalę, powiedziałabym: Obiekt mi się podoba, właściwie moje rozkochane w przemysłowych wnętrzach serce krzyczy w niebogłosy na widok tych gołych konstrukcji i surowych murów, uważam, że to świetna lokalizacja i obiekt, którego brakowało w tej części Warszawy. Narazie zanim się z nim nie oswoję studzę jednak nieco zapał. Byłoby łatwiej gdyby ingerencja była mniejsza, miłość do Hali Gwardii, Hocków Kolcków czy Nocnego Marketu wynika z nadania nowego życia starym obiektom, praktycznie bez ingerowania w nie, tu musze się oswoić.

Co znajduje się w nowej Elektrowni Powiśle?

Przechodząc do nowego obiektu, w samej elektrowni znajdziecie kilka perełek, których brakowało w Polsce jak Urban Outfitters ( ulokowany na dwóch piętrach), czy nieźle zaopatrzony Concept Store z kolekcją od polskich projektantów.

Co zjeść w Elektrowni Powiśle?

Mnie osobiście ucieszyła sporej wielkości przestrzeń z jedzeniem, na modłę znaną z innych kultowych miejsc jak Hala Gwardii, Koszyki, Hocki Klocki czy Nocny Market. Niestety w hali z jedzeniem nie można przebywać z psami, co moim zdaniem jest kuriozalnym i rzadkim w Warszawie przepisem, mam nadzieje to tymczasowe zasady.

Lokalizacja obiektu, jest świetna.Przypomnę znajduje się pomiędzy Metrem Centrum Nauki Kopernika a BUW-em) na wprost Bulwarów Wiślanych, Wybrzeża Kościuszkowskiego, cieżko o lepszą lokalizację.

Jesli chodzi o foodie przyjemności, to mamy tu lokal Dim Sum, który zniknął z Marszałkowskiej, a przeniósł się tutaj ( mieli naprawdę dobrą kuchnie azjatycką w starym lokalu, liczę, że tu również utrzymają poziom), standardowo mamy Tel Aviv, lokal z belgijskimi frytkami ( Fry), raj dla miłośników makaronów ( nawet z Truflami), a także slow burger, jest kilka barów, uwagę przykuwa szczególnie Elektry oraz Centrala nawiązujące nazwami i logototypami do miejsca.

Trzymam kciuki! Za tą miejscówkę, jestem ciekawa jakie sklepy otworzą się niebawem i jak rozwinie się food hall.

Jestem szalenie ciekawa Waszego zdania?

Uściski

Jess

This post has already been read 255561 times!

You Might Also Like