Opowieści z Irlandii zacznę od środka, nim zaproszę Was na relacje z St Patric Day i powiem o Galaway, chciałabym pokazać Wam przedmieścia, bo tu w małej wiosce, w przytulnym domku z Irlandzką właścicielką czuliśmy się najlepiej i wspomnienia te nalezą do najsłodszych. Zupełnie przez przypadek trafiliśmy do domu Carmel- 9.8 na Booking com raczej wzbudzało moje zdziwienie niż ufność. O co chodzi?? Gdy trafiliśmy do środka zaczęłam rozumieć w czym rzecz. Przytulne wnętrze, ciepła atmosfera, którą buduje właścicielka, dbając o gości jak o najlepszych przyjaciół oraz przepiękny widok na urzekającą okolice to przepis na doskonały relaks i najlepsze wspomnienia.
Pisałam jakiś czas temu, że zdażało mi się spać w najdziwniejszych miejscach(link), ostatnimi czasy chyba jednak trochę się zestarzałam bo marzy mi się powrót do ciepłego uroczego miejsca. Z równą ekscytacją i utęsknieniem wyczekiwałam wieczorów jak i poranków w Lakeview Lodge Blessington
Śniadania marzeń
Poranek, który zaczyna się od kawy z takim widokiem, ma w sobie coś magicznego. Wspaniale były również śniadania, które jedliśmy przy wspólnym stole z innymi gośćmi. Posiłek przy wspólnym stole bardzo integruje, błyskawicznie zawiera się znajomości i przełamuje bariery. Schodząc na dół przywitaliśmy się z gośćmi i od razu zaczęliśmy rozmowę na temat doświadczeń wczorajszego dnia i dzisiejszych planów.
Nie mieliśmy ściśle określonych podróżniczych celi, postanowiliśmy dać się Irlandii zaskoczyć i tak też zrobiła. Podczas śniadania poznaliśmy Kate i Stan który jest największym żyjącym fanem Wikingów. Szybko wprowadził nas w fabułę serialu tłumacząc że to tu w okolicy, go kręcono! Słysząc to Carmel, wychyliła się zza rogu i dodała Rangor?? Cudowny chłopiec zatrzymał się tutaj, na kilka tygodni. 😉
Nasze szczęki opadły na stół. Szybko zasypaliśmy ją lawiną pytań, wśród których nie zabrakło tych w którym pokoju sypiał i czy jego oczy są naprawdę takie niebieskie!? Tym sposobem zwykły poranek zmienił się w świetne spotkanie, podczas, którego nie było końca opowieści o planie filmowym i filmowych miejscówka. Po półtora godziny odeszliśmy od stołu z listą miejsc do zobaczenia a park Wilklow wydawało się nie mieć tajemnic.
Irlandzkie wieczorne hygge
Rytuał poranków przy zastawionym stole, krzątająca się wokół nas Carmel i otwartymi na rozmowy towarzyszami powtarzał się codziennie. Po długim zwiedzaniu, wietrze z deszczem na przemian bądź razem smagającym w twarz, miękka zapadające się sofa, pachnące świeczki, puchowy szlafrok i gorąca herbata to najprzyjemniejsze co można sobie wymarzyć. W te kilka wieczorów, wylegiwałam się na miękkiej sofie z kubkiem gorącej herbaty i wsłuchiwałam w buczący wiatr. Zrozumiałam jeszcze dogłębniej dlaczego wspomniane duńskie hygge odniosło na wyspie taki sukces, gdzie jeśli nie w domu odnaleźć swoją przystań, jeśli każde wyjście na zewnątrz to walka z żywiołem; )
A żywioł był nie mały, spójrzcie tylko na nasze zmagania z wichurą i deszczem!
Jeśli planujecie wypocząć w Irlandii i przy tym zobaczyć okolice, w której kręcono Wikingów, to udajcie się to Blesington w Lakeview Lodge Blessington ugoszczą Was jak najlepszych przyjaciół. Być może traficie do łóżka, w którym spał Rangor. .. ?
🙂
A na dokładkę kilka zdjęć z okolic Wilklow i Ashford. oraz Celtyckich magicznych miejsc.
Follow my blog with Bloglovin
This post has already been read 2908 times!