Lipcu, ale byłeś wspaniały! Mimo, że nie był to miesiąc wielkich podróży, ale ubarwiliśmy sobie codzienność w Warszawie oraz weekendowymi city break-ami jak to tylko możliwe. Nie zabrakło też genialnych momentów w pracy nad moim przewodnikiem , za sprawą, której przeczytałam masę genialnych książek! Wyszło też bardzo rodzinnie:) Zapraszam Was na garść inspiracji z mojej lipcowej codzienności.
Wizyta Mamy 🙂 I wspólne cieszenie się Warszawą. To nasz coroczny rytuał, ale było wspaniale! Dobre jedzenie, długie spacery, nocne imprezy (tak mama nadaje się do wszystkiego! :)) niekończące się rozmowy przy śniadaniu! To wspaniała mieć własną tradycję, tego, coś na co się czeka – własne Boże Narodzenie. Powtarzalność buduje więź, fajnie więc z bliskimi mieć swoje rytuały.
W lipcu, zgodnie z planem ( 47 rzeczy, które zrobie tego lata) spełniłam moje marzenie o zobaczeniu, wspaniałego rudego człowieczka z gitarą, którego od ponad 5 lat słucham niemal codziennie. Oczywiście chodzi o koncert Ed Sheerana, o którym pisałam Wam tu ( jeśli czegoś chcesz – nie czekaj na innych). Boże cóż to za słodziak z gitarą, sam na scenie. Jego support też był genialny w postaci Jamesa Bay. Podczas wizyty w Pradze miałam okazję odwiedzić miasto z perspektywy alternatywnej, za cel tym razem wybrałam sobie rzeźbiarza Davida Cerny i jego nietuzinkowe rzeźby. O czym nagrałam Wam vloga:), którym w najbliższym czasie się z Wami podzielę
.
Przystankiem przed Pragą był Dom! Mój rodzinny, ukochany, pachnący obiadem i kwiatami z ogrodu. Senne godziny spędzone w altance lub na taborecie pod garażem czy w kuchni, oraz kilometry spacerów to już standard. Uwielbiam ten rytuały powrotów! Te godzinny po za czasem, które jakby nie wliczają się w normalny bieg życia. Było tez oczywiście moje ukochane pranie dywanów!
Wizyta Tatka w Warszawie i ostatnie pożegnanie GROSZKA (mojego samochodu) oraz kilka chwil wykradzionych dla siebie 🙂 To nie częsty gość w Warszawie, a szkoda, dlatego na te kilka wspólnych godzin cieszyłam się jak mała dziewczynka! 🙂
Ten lipiec to dla mnie miesiąc spełniania muzycznych marzeń, zobaczyłam Pink i padłam z zachwytu! Poszłam na koncert w stroju, o którym Wam pisałam oczywiście inspirowanym stylizacjami z jej teledysków. O tym by robić to co Wam się zamarzy nie patrząc na innych pisałam tu ( nie obchodzi mnie co o mnie myślisz- i tak to zrobie).
W lipcu zdecydowałam się na caming out i powiedziałam Wam wreszcie, że projekt x nad którym pracuję to seria przewodników literackim i filmowym szlakiem. O czym więcej przeczytacie napisze Wam wkrótce, chociaż myślę, że nie ciężko było się tego domyślić, biorąc pod uwagę tematykę bloga i teksty jakie pojawiają się tutaj od lat.
Lipiec to miesiąc w którym zdecydowałam ostatecznym składzie poszczególnych części i zdecydowałam posunąć pracę mocno do przodu. Dlatego, też był to miesiąc w którym częściej niż zawsze mówiłam: Nie. Nie na rzecz tego na czym zależy mi najbardziej. A więc nie spotkam się z Wami, nie pojadę tam, nie mogę. Wszystko po to by jak najdłużej moc siedzieć w moim pisarskim kąciku. I opisać wszystko z największą dokładnością. Uwielbiam to i każda godzina poranna przed pracą spędzony na pisaniu to ukochana godzina. Mogłabym tak spędzić resztę życia 🙂 i nie ma tu krzty przesady.
Mimo wszystko to też miesiąc, w którym jak co roku pojechaliśmy chociaż na weekend nad polskie morze, zeszłoroczny zachwyt Jastarnią trwa nadal! To przemiłe miejsce na wypoczynek i świetne do nauki windsurfingu.
Co przeczytałam? Odkąd korzystam z czytnika, czytam zatrważająco dużo! Nie spodziewałam się, że jeszcze kiedykolwiek w dorosłym życiu będę mogła pochłaniać takie ilości książek! Systematycznie czytam kolejne tomy JoNesbo i zaznaczam wszystkie miejscówki! Będzie więc prawdziwa uczta dla tych, którzy marzą odwiedzić Oslo bardzo dokładnie śladem kryminału, ale wszystko w swoim czasie. Boję się co się stanie gdy skończę cykl..i pomyśleć, że pierwsze spotkanie z Harrym Hole nie wydało mi się najciekawsze (pisałam o tym w cyklu co dobrego w styczniu i lutym). Ale można się pomylić!
Czytam książki potrzebne mi do pracy nad książką, a więc biografie mistrza J.R.R. Tolkiena ( po raz N-ty) oraz Jane Austen oraz opowiastki o nich. Czyli od konkretów po beletrystykę tak, by przewodnik był dla Was jak najpełniejszy! Nawet nie wiecie ile sprawia mi to frajdy! A może wiecie, jeśli podglądacie moje instastorys! ( jeśli nie koniecznie zapraszam Was tu Instagram buszujacwcodziennosci)
Moja praca regularnie dostarcza mi masę radości! W czerwcu i lipcu miałam okazję pracować z ludźmi, których od lat czytam i bardzo cenię. Wiecie jaka to frajda!?
Lipiec to też miesiąc drobnych radości, arbuzy zajadane w nocy na balkonie przy długich rozmowach, bułki z masłem i pomidorami i Matcha wypijana o poranku. Tak wyglądały ostatnie tygodnie. No i treningi kilka razy w tygodniu.
Warszawa latem to stan umysłu. Jak jej nie kochać? W tym tygodniu, pojawi się wyczekiwany post 100 rzeczy do zrobienia w Warszawie latem. 🙂 Bo zbliżamy się do półmetka więc jeszcze sporo czasu na letnie odkrycia! Posyłam moc dobrej energii do Was i mam nadzieję, że Wy trzyma za mnie kciuki, by wstawanie o 5:50 szło lekko i pisanie szybko?!
a jak Wam minął lipiec?
uściski:*
Jess
This post has already been read 2095 times!