Niedziela to dzień, z którym połowa ludzkości nie wie co czynić, a już w szczególności z drugą połowa tego dnia. Do tego temu, jeszcze wrócę nie raz, bo to fascynujące. Na ten moment chciałam jednak pokazać jak we francuskim Lille radzą sobie z niedzielą. Dawno nie było tu atrakcji alternatywnych, zapraszam.
Francuzi mieszkający w Lille nie maja problemu, co robić w niedziele popołudniu. Siódmy dzień tygodnia zaczynamy od targu znajdującego się niedaleko stacji metra Gambeta, a później na Couchserfingowe spotkanie Lunchowe, na którym można się podzielić tym co kupiliśmy chwile wcześniej na targu. Nie ma ryzyka, że będzie nudno, część z zebranych tu ludzi to ludzie, których spotyka się co weekend, część to couchsurfingowcy, którzy wpadli na chwile opowiedzieć swoja historie, traktując Lille jak przystanek. Zaraz po tym o 15 warto skierować swe kroki tuz za róg targowego placu do Le Cheval Blanc
Czyli Pubu o szumnej nazwie Biały Koń, gdzie w niedzielę od 15 do 20 gra na żywo zawsze ten sam band trzech uroczych mężczyzn, którzy śpiewając wszystkie szlagiery, a tłum podskakuje rytmicznie i śpiewa razem z nimi, wszystkie generacje, młodzież i emeryci kołyszą się wspólnie i śpiewają.
Radość unosi się w powietrzu
Jako organizatorka imprez, i dziewczyna dj-a widziałam wiele świetnie bawiących się ludzi, ale to co tu się dzieje, to czyste krystaliczne, zaraźliwe szczęście i unosząca się w powietrzu radość. Tyle pozytywnej energii, nigdzie jeszcze nie spotkałam.
Obcy ludzie biorą się w ramiona i tańczą, kołysząc się na boki, w ciasnej małej izdebce, nieco przypominając śledzie. Jeśli myślę o Lille, mam od razu przed oczyma taka słodką niedziele.
Francuska kultura picia
Ludzie piją piwo, albo słodkie szoty z anyżem, jak na francuzów przystało nikt nie wymiotuje po kątach i nie wszczyna bijatyk, a mógłby bo piwo czasem w tańcu, przy tym ścisku i ciasnocie wyleje się na czyjeś plecy…
Ostatnio, pewien uroczy długowłosy mężczyzna w damskiej sukience, pokazał mi tyłek, bo miał na nim wytatuowanego kucyka o błąd włosach! Wzięliśmy się za ramiona i kołysaliśmy w rytm zamówionej przez Fahada „Bella Ciao” śmiejąc do rozpuku.
Polecam, każdemu, kto w niedziele znajdzie się w okolicy, ciężko wyobrazić sobie milszą atmosferę. Gwarantuje, że nie znajdziecie, tego w przewodniku
Pozdrawiam ciepło
Nancy Irving
This post has already been read 3231 times!