Jeśli zastał Was kolejny weekend, który planujecie spędzić w domu, a do tego pogoda za oknem nie jest obiecująca nawet na krótki spacer wokół domu, mam dla Was zestawienie lekkich i wciągających seriali rodem z Hiszpanii. Są lekkie, pełne miłości, zwrotów akcji i intryg. Bywają naiwne i wkurzające, ale nigdy nie na tyle by się od nich oderwać, przed Wami zestawienie, za które mnie przeklniecie, bo już nic sensownego, nie zrobicie!
Gdyby, ktoś powiedział mi pół roku temu, że przepadnę w hiszpańskich serialach przynajmniej przetarłabym oczy z niedowierzania. A jednak, po dziesiątkach skandynawskich i brytyjskich produkcji potrzebowałam małej odmiany. Po za tym Dom z Papieru mnie szczerze zachwycił, jeśli go nie widzieliście (w co wątpię!) zacznijcie od niego.
Poniżej trzy klimatyczne, kostiumowe produkcje i jedna współczesna, bardzo energetyczna. Gotowi?
Grand Hotel.
Początek XX wieku, piękne stroje i wnętrza, niezwykłe czasy schyłku epoki i romantyczny hotel, położony tuż nad brzegiem morza. Grand Hotel to rodzinny biznes pełen mrocznych tajemnic. Wszystko zaczyna się od zaginięcia pokojówki, która odkryła tajemnice rodziny. Poszukujący jej brat, któremu towarzyszy córka właścicielki hotelu szybko natrafia na kolejne sekrety. Możecie być pewni, że fabula was zaskoczy, a ilość sekretów i intryg nie pozwoli Wam spać.
W czasach wojny.
Jeśli właśnie skończyliście Grand Hotel i brakuje Wam kostiumowych klimatów, a przy tym główna bohaterka przypadła Wam do gustu, to tu również wciela się ona w pierwszoplanową rolę.
Lata 20, wojna Hiszpanii w afrykańskich koloniach, próby utrzymania zbuntowanej Malili i Nadoru. Ilość rannych na froncie wymaga specjalnych środków, konieczne jest wysłanie trasportu kolejnych pielegnarek. Pod okiem księżnej przeszkolone zostają markizy i szlachcianki z najlepszych hiszpanskich rodzin i w prostych strojach pielęgniarek z jedną walizką wyruszają za cieśninę by ratować swoich rodaków.
Podróż ta zmieni każdą z nich, przejdą przyspieszony kurs dorastania jaki może zafundować tylko wojna i oderwanie od znanego wcześniej świata .
Ogląda się jak baśń, ale uwaga!! Grozi zauroczeniem w doktorze Calderon, ktory przypomina nieco Reda Buttlera… Ech.
Telefonistki.
Kolejny serial, ktorego akcja rozgrywa się w Madrycie, tym razem lądujemy w samym środku dwudziestolecia miedzywojennego, 28/29 rok. Czwórka kobiet startuje na stanowisko telefonistek w najwiekszej firmie komunikacyjnej w kraju.
Tłem serialu są społeczne przemiany, uwłaczające prawa kobiet, o które trzeba zawalczyć, rozwijajacy się ruch sufrażystek.
Mimo, że główna bohaterka Lidia (Alba) czasem wkurza tak, że aż brak słów, wybaczamy jej wszystkie intrygi bo w głębi serca wierzymy, że dobra, ale zraniona z niej istota (jestem dopiero w drugim sezonie, nie wiem co pomyślę o niej po piątym ! :)).
Niemniej jest to jeden z tych serial, które oderwą nas od codzienności jednocześnie dając normalnie funkcjonować, czyli można go sobie dawkować po trochu.
Stroje są tu naprawdę piękne!
Valeria. (Oszustka)
Mamy tu prawdziwy zastrzyk energii. Główna bohaterka, wszem i wobec oglosila, że kończy swoją powieść, problem polega na tym, że wcale jej nie zaczęła… O niemocy tworczej, problemach przyjaciółek i współczesnym świecie kobiet. Kolorowa, wciagajaca opowieść od ktorej ciężko się oderwać. Połkniecie te 8 odcinkow w jedno popołudnie.
Ja nie mogłam się na patrzeć na te kolorowe wnetrza i mimo, że to nie do końca moj styl, doceniam ogrom pracy przy przygotowaniu tych charakterystycznych aranżacji.
Teraz Wy, co ostatnio ogladacie? Co Was usypia, a co towarzyszy przy zmywaniu naczyń ? Dajcie koniecznie znać!
Uściski!
Jess
This post has already been read 5488 times!