Jak by wbrew temu o czym pisałam ostatnio. Całej masie świątecznych przygotowań, muzyki, dekoracji, kalendarzy adwentowych – pogoda jest wiosenna. Przeżyłam właśnie najcieplejszy i ( uwaga!) najmniej deszczowy listopad w całym swoim życiu. Wszystkiego spodziewałam się po mitycznej, owianej wielowiekową legendą angielskiej pogodzie, ale nie tego, że będę chodzić w cienkim sweterku, albo samej marynarce i wdychać to rześkie, ale wcale nie mroźne powietrze. Zobaczcie sami. Obecnie liści jest już trochę mniej na drzewach, ale trawa, nadal jest tak zielona! Gdzieniegdzie ciągle można jeszcze zbierać jabłka z drzew (a mamy przecież prawie połowę grudnia). Zdjęcia są z końca listopada i początku grudnia, krajobraz jednak wygląda nadal tak samo! No może za wyjątkiem ozdób rozwieszonych w niektórych ogródkach.
Na wzgórzu w Epson Down podane są na tablicy odległości od charakterystycznych punktów Londynu widzianych na widnokręgu.
This post has already been read 1625 times!