W tym roku częściej będę pokazywać Wam moje codzienne i wyjazdowe stroje. Przede wszystkim po to, by pokazać Wam, że można przez wiele lat chodzić w tym samym i ubierać się w zgodzie z sobą, posiadając kapsułową szafę, która sprawia masę radości. Kluczowe jest zbudowanie szafy w oparciu o konkretną paletę kolorystyczną i nasze (nie zainspirowane najnowszą modą) preferencje oraz potrzeby. Przed Wami jeden z moich najukochańszych strojów, złożony z ulubionych ubrań, które tkwią w mojej szafie od dobrych kilku lat.
Zielone spodnie skończą w tym roku cztery lata i zaliczyły już niezłe rozdarcie z tyłu, ale zostały podratowane babcinym szyciem. Łzy stanęły mi w oczach na myśl o tym, że miałabym się z nimi rozstać! Uważam, że zielone khaki spodnie są niezwykle uniwersalne i warto sobie takie sprawić na wyjazdy, weekendy i jeśli praca Wam na to pozwala, to i na co dzień :).
Turbany i chusty na głowę to ukochany element mojej garderoby. Mam ich sporo, a większość pamięta jeszcze czasy polowania na przeceny w jaworznickich lumpeksach i słynne czwartki, w które ̵ w ciuchlandzie na ul. Sportowej ̵ każda sztuka była po złotówce. Chusty przywożę też często z podróży. Ta akurat pochodzi z Moskwy. Gdy zobaczyłam ją na wystawie lotniskowego sklepu, wróciłam się po nią, mimo że byłam w mocnym niedoczasie 🙂 Nigdy nie żałowałam tych straconych minut 🙂 To moja ukochana chusta z całej kolekcji.
Kimonowe narzutki, podomki, kimona, zwiewne płaszcze i wszystkie inne wymyślne cuda, które są w swej naturze powłóczyste, przemawiają do mnie i świetnie się sprawdzają na wyjazdach do ciepłych krajów i we wszystkie upalne dni. Zwiewne, a jednocześnie pozwalają nie świecić golizną i nie narażać skóry na opalenie.
Na szyi mam marokański naszyjnik, kupiony dwa lata temu w Sewilli na marokańskim targu. Jest genialny, ratuje nudne bazowe stylizacje, sprawdza się i na kolacji wigilijnej, w podróży i na biznesowym spotkaniu.
Na nogach beżowe botki. Od lat w mojej szafie są jakieś beżowe botki, bez których nie wyobrażam sobie mojej garderoby. Te kupiłam na zalando.pl i już drżę na myśl, że kiedyś ich zabraknie w sprzedaży.
Na plecach, wypatrzony lata temu na zdjęciach na Pintereście, a kupiony tu na miejscu, marokański plecak z motywem kilimu. Przy zakupie lokalnych wyrobów kieruję się zawsze zasadą kolorystycznej palety. Odcienie brązu i czerwieni oraz wszystkie kolory jesieni to moja szafa. Zasada ta pomaga mi eliminować niewłaściwe wybory i cieszyć się zakupem przez długie lata. Przykładem może być moja marokańska torba, która podróżuje ze mną od dobrych sześciu lat. Kupiona na Camden Town jest nieśmiertelna!
Inne wariacje tego stroju, które mogliście zobaczyć w poprzednich latach, znajdziecie tu:
Chusta ̵ tradycyjna ręczna robota, kupiona w Moskwie
Narzutka- Zara (kupiona 4 lata temu)
Buty – Zalando
Spodnie – Zara ( prawe 4 lata temu kupione)
Naszyjnik- marokański targ w Sewilli
Plecak marokański targ w Marrakeszu
This post has already been read 2652 times!