Wczoraj miało miejsce wielkie otwarcie BWA po wielomiesięcznym remoncie, galeria Sztuki Współczesnej w Katowicach ruszyła pełną parą. W piątek w związku z tym, odbył się wernisaż, wybitnego śląskiego artysty Karola Wieczorka.
Co mogę powiedzieć o samej wystawie? Jak pisałam ostatnio, po pobieżnym przejrzeniu prac artysty uznałam twórczość Wieczorka za naprawę interesującą.W BWA mogłam zapoznać się z większością jego prac, co poniekąd wpłynęło na moją początkowa entuzjastyczną opinię. Gdy znalazłam się na pierwszym piętrze, galerii przede mną ukazała się wielka sala, pełna róznorodnych dzieł. Gdybym nie wiedziała, że jest to w całości wystawa prac wspomnianego artysty, byłabym pewna, że to zbiór wielu, bardzo równych artystów, wywodzących się z zupełnie różnych kierunków, tak wielką bowiem rozbieżność można było zobaczyć….
. To co napisałam kilka dni temu, o Szybie Wilsona, o możliwości pobieżnego przeglądu twórczości artysty, okazuje się nie do końca prawdziwe, bowiem, jest w kontekście dzisiejszej wystawy (na którą przetransportowano z Wilsona dzieła) jedynie marnym wyrywkiem,zbłąkanym puzzlem nie mogącym zdradzić wizerunku, całej, zaskakującej układanki. Każdy artysta, jeśli tworzy wystarczając długo zmienia z czasem,co nieco warsztat, udoskonala swą sztukę o nowe eksperymenty i pomysły, wraz z rozwojem osobowości zmienia swe dzieła. i twórczość To normalne. Jednak w tym przypadku byłam absolutnie zaskoczona, niektórymi rezultatami, jakie osiągną artysta podczas swych artystycznych wypraw i eksperymentów. Obok niemal doskonałych, starannych, przemyślanych dzieł – można zobaczyć sprawiające wrażenie przypadkowych i niechlujnych. Niektóre obrazy, złożone z niespójnych z sobą elementów, wydawały się nabazgrane podczas ostatniej rozmowy telefonicznej, do tego wszystkiego na róznych kartach, posklejanych z sobą. W tym cyklu znajdowały sie rónież obrazy przedstawiające autorsko przedstawione zwierzątka, na posklejanych kartkach z zeszytów szkolnych, na których w kratkach wypisane były powtarzające się angielskie zdania i teoria gramatyki angielskiej, dotycząca czasu Present Perfect. Musze przyznać, że zaskoczył mnie mocno ten projekt!. Niespotykany i jakże praktyczny! Cóż za pomysłowy recykling! A efekt naprawdę zaskakujący.
Fascynujące w tym wszystkim było podobrazie. Bardzo żadko było to płutno, częsciej, jak wyżej, posklejane kartki zeszytu, dykty, bądź ścianki działowe do mebli, tektury, deski drewniane czy zwykłe arkusze papieru.
Bardzo ciekawym motywem w twórczości Wieczorka, są ramy jego obrazów, które wieńczą dzieło. Stają się jego absolutną częścią, to po nich spianją się ostatnie pociągnięcia pędza, jakby chciały wyjść z samego dzieła i dotknąć widza. To próba udowodnienia, że obraz jest częścią rzeczywiści. Szczególnie ciekawe wrażenie daje ten efekt, gdy Wieczorek zamiast zwykłej ramy używa ram okiennych, wówczas tworzy iluzje, w której widz, staje się obserwatorem już nie dzieła sztuki, lecz rzeczywistości, którą podgląda przez niezasłonięte okno. Stając się podglądaczem ludzkich dramatów i radości, podpatrując kapiące się kobiety, czy akt seksualny..
Obok tych intymnych scen „podejrzanych” w gierkowskich mieszkaniach, widmo komunizmu, przebija się przez inne jego dzieła. Ciekawym jest zestawienie w ramce, wizerunku trzech komunistów kolejno Lenina, Stalina i Bieruta oraz potrójnego wizerunku Matki Boskiej, po niżej, której wklejone zostały pieniądze. Jakby artysta chciał nakłonić do refleksji nad wyborem, tego co ważne dziś, ukazując możliwości wyboru w prl-owskich, czasach w których przyszło mu tworzyć, wyboru pomiędzy ideologią a wiarą, z którymi wiązał się statut społeczny i ewentualne profity..
Nie ukrywam, że czekałam bardzo, aż artysta przemówi, powie parę słów, które rzucą światło zrozumienia na jego twórczość, obnażą go z inspiracji, będą tropem do interpretacji i właściwej kontemplacji dzieł. Jednak artysta, poszedł własną droga, przemyśleń zapominając jakby o swej publiczności…
Po przemówieniu twórcy, zapytałam mojego znajomego co o tym myśli, po czym on bezpardonowo odparł, iż wypowiedź Wieczorka utwierdział go tylko w przekonaniu, że artyści powinni być pozbawieni prawa głosu. Pisze o tym, bo nie zgadzam się z takim radykalizmem. Uważam, że to bardzo ważne by wiedzieć co sam artysta mysli o swych dziełach. I wręcz wydaje mi się nie mozliwe dokonanie właściwej interpretacji bez wskazówek samego autora. Dlatego też z wielką przyjemnością wysłuchałam tego co Wieczorek miał do powiedzenia. Mimo, iż w żaden sposób nie wyjasniało to jego twórczości, co najwyżej pozwalał poznać w pewien sposób samego autora. Jednak nawet jesli tak jak w tej sytuacji wypowiedż artysty nie naprowadza jak interpretować ani wskazuje co tez było właściwym żródłem inspiracji i jaki był zamierzony cel tej pracy, to warto jej wysłuchać, by móc potczas interpretacji mieć szerszy kontekst.
Mogłam skonfrontować swoje wyobrażenia o artyście, z rzeczywistoscią. I teraz zawsze gdy spojrze na jego dzieła zobacze oczyma wyobraźni tego rozbrajająco uśmiechającego się starszego pana z czterema żywymi tulipanami w butonierce, niegościnnie zaczynającego swe przemówienie od „nie miło mi was widzieć…”, zdradzającego jego ekscentryczne usposobienie.
Osobiście najbardziej przydał mi do gustu obraz ukazujący Świnkę z zakrwawianym brzuchem, potępiający ludzki konsumpcjonizm. Szczególne wrażenie zrobił na mnie też cykl ilustracji artysty, do powieści „Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa. Piękna kreska, niesamowita dynamika i emocje, naszkicowane niebieskim i czerwonym długopisem.
Powyższe przedstawienia, dla mnie osobiście są niepasującym elementem tej układanki, na którą składa się twórczość Wieczorka. proste geometryczne formy, sprawiają wrażenie nieproszonych gości na tej wystawie, pełnej wynaturzonych nadmiarem emocji postaci. Dynamicznych kresek i asymetrii. Wydaja się być sztucznym tworem, nieudanym eksperymentem samego artysty, który tak pełen skrajnych emocji, ekscentryzmu, przyjął maskę abstrakcjonisty, zamykając uczucia w symetrycznych figurach wpisanych w siebie. .. Na co dzień lubię taka estetykę, wręcz przepadam za nią, ale tu wśród tej galerii osobliwości spoglądających ze wszystkich ścian była jedynie efektowna dekoracją.
Ciesze się, że miałam możliwość spojrzeć na prace artysty z bliska i w tak szerokim kontekście przyjrzeć się każdej z osobna i wszystkim w formie zbiorczej. Była to dla mnie podróż od patosu po banał.. i z powrotem,pobudzająca cały wachlarz emocji.
This post has already been read 1996 times!