Gdy nie ma się własnych dzieci. Dzieci naszego rodzeństwa są tak bliskie, że wydają się nasze. Gdy to Małe Stworzenie, do tego wszystkiego niczym kropla wody, podobne jest do Ciebie z czasów dzieciństwa, trudno się oprzeć wrażeniu, że to także ( chociaż trochę) Twoje dziecko!
Gdy mój brat w wieku, 20 lat został tatą byłam pełna obaw. Nie przystosowana do dzieci i macierzyństwa zupełnie nie potrafiłam odnaleźć się w roli ciotki. Niczym dzik uciekając w swoją stronę na widok dziecka. Nie chcąc słyszeć o zabraniu niemowlaka na ręce, usypianiu czy nie daj boże przewijaniu! Teraz po 1,5 roku, przyznaje bez bici oszalałam na punkcie Rudego Dziecka, które w rozbrajający sposób lepi sylaby, mówiąc najpiękniejszym głosikiem: Ciocia Desi. Mimo, że w dalszym ciągu sama kompletnie nie wyobrażam sobie siebie w roli matki, widzę jak to małe dziecko zupełnie mnie rozbraja. Planując wyjazdy do domu, liczę, na kilka godzin z tą najpiękniejszą małą dziewczynką. Często łapie się na tym, że siedzę w pracy i planuje, czego nauczę małego Rudzielca, w co z nią zagram gdy podrośnie. Bojąc się, jednocześnie że gdzieś po drodze, zniknę jako ciocia z oddali, że nie uda mi się być kimś ważnym w jej życiu. Cieszę się, z każdej możliwości, pobycia z Małą Mi. Wspólne tańce, tarzanie się po ziemi, kąpiele, czy huśtawki, uważam za najcenniejsze momenty, nawet jeśli, pozostaną one tylko w mojej pamięci.
Zrozumiałam co to znaczy kochać bezwarunkowo.
This post has already been read 3757 times!