JEDZENIE LIFESTYLE PODRÓŻE

Katowicka Moderna – spacer po Polskim Chicago

26 października 2013

Jest wiele sposobów by zwiedzić Katowice, jednym z nich – jest spacer szlakiem  Katowickiej Moderny, jedynej w swoim rodzaju, wyjątkowej na skale polski i Europy. Zapraszam Was na spacer po ( niepełnym ) szlaku tego nurtu architektonicznego Katowic.
Na spacer porwałam moja Beatkę, z którą intensywnie chciałam spędzić każdą chwile mojego ostatniego weekendu w Polsce.

Ostatni rzut oka na mój Uniwersytet
Arun( Arii – Lumpojork) zdecydowanie nie spodobał się pomnik studenta
Pierwsze podejście do kuchni meksykańskiej, niestety zakończone fiaskiem. I to co zawsze… czyli Złoty Osioł:) Niestety za każdym razem, gdy próbuje spróbować czegoś nowego w Katowicach, kończę w tym samym miejscu, tłumacząc sobie, że przecież i tak nie miałam okazji zjeść jeszcze wszystkich dań jakie serwują w tym miejscu.. Co mogę powiedzieć? Polecam. I to (niestety) żaden wpis sponsorowany, ot co po prostu uzależnienie do ,którego się przyznaje. Dobrze i tanio karmią, a ja zawsze po wyjściu stamtąd czuje się zainspirowana kulinarnie.
To nowe miejsce, Mariackiej Tyl-niej, jedno z tych miejsc alternatywnych, gdzie właściciel, stara się uczynić kultowym daniem zwykłe berlińskie curry wursty. Jakie są ? Nie wiem, mam nadzieje, kiedyś uda mi się tam dotrzeć, żeby zjeść, niestety, żeby się tam dostać trzeba przejść obok Złotego Osła..
Jedną z największych Katowickich atrakcji jest – ( od trzech lat) co rocznie organizowany Festival Street Artowy, dzięki niemu, te szare miasto z roku na rok, staje się posiadaczem, barwnych niezwykle estetycznych murali. Moim zdaniem, Katowickie władze powinny wydać – jakąś choćby małą mapkę pozwalającą przejść się szlakiem Katowickich murali, mi osobiście jeszcze ciągle nie udało się wszystkich odwiedzić, chociaż szukam ich za każdym razem gdy się tu zjawiam.

Idąc drogą obok placu sejmu Śląskiego, przechodząc koło perelowskiego budynku, oklejonego napisami „Lub Lub” dojdziemy do gmachu Katowickiego Radia, na ulicy Józefa Lompy, który siedzi sobie spokojnie twarzą do wejścia rozgłośni i czuwa nad swoim miastem. ( niestety, Arun, również go nie polubił…)

Stąd malowniczymi uliczkami pamiętającymi początek XX wieku i lata 20, docieramy do Archikatedry Chrystusa Króla, która za każdym razem, gdy ją widzę przenosi mnie oczyma wyobraźni do Rzymu, stojąc na jej schodach przez chwilę czuję się znowu jak w Wiecznym Mieście. Moja Beatka, też była pod wrażeniem. Ostatnio tak często oprowadzam kogoś po Katowicach, że spokojnie mogę powiedzieć, że to stały punkt wycieczek, które organizuje moim znajomym:)
To, że Katowice są alternatywne widzać na każdym kroku, nawet zamiast kwiatów w rabatkach kwitnie tu dekoracyjna kapusta, ja jestem na tak. A Wy?
Ulica Tadeusza Kościuszki to jedna z moich ulubionych, zabudowa z lat 20 ciągnie się w tym miejscu praktycznie nie przerwanie. Znajduje się tu Muzeum Grafiki oraz malownicze wille. Stąd już niedaleko do najważniejszych perełek – modernistycznych tego miasta: Śląskiego Drapacza Chmur (na ul. Żwirki i Wigury) oraz placu Andrzeja, przy którym znajduje się wyjątkowy Garnizonowy Kościół z lat 30. Cała zabudowa wokół placu zasługuje na uwagę. To miejsce absolutnie magiczne, które pozwala nam poczuć klimat dwudziestolecia na własnej skórze.
Plac Andrzeja znajduje się tuż za „plecami” Dworca Głównego, łatwo więc można zaserwować sobie, krótki spacer po najnowszym nabytku tego miasta: „Galerii Katowickiej”, która powstała w miejscu, starego dworca, jednego z nielicznych reprezentantów brutalizmu. Nie chce tu się wywodzić na temat tego jak bardzo odrażającym i literalnie brutalnym było zburzenie tamtego obiektu i postawienie w jego miejscu kolejnej świątyni konsumpcjonizmu. Niemniej jedna, jeśli ktoś pragnie zobaczyć –  jakiś substytut słynnych kielichów ( cechy najbardziej charakterystycznej nieistniejącego już zabytkowego dworca) może wjechać na ostatnie piętro wspomnianej galerii. Warto jednak pamiętać przyglądając się im, że zrekonstruowane kielichy są mniejsze i wykonane z innych materiałów.
Z dworca, warto przespacerować się wieczorną porą  ulicą 3 Maja, w stronę rynku. Co prawda w tej chwili rynek  to jedno wielkie pobojowisko, w normalnej sytuacji, jest jednak tutaj całkiem przyjemnie. Obecna kampania zapalania neonów, przysparza Katowicom co raz większej ilość barwnych, stylowych oświetleń. Wśród nich reklama kino-teatru „Światowid”.
Idąc ul. Warszawską, a następnie skręcając w Bankową docieramy z powrotem do kampusu Uniwersyteckiego, idąc wzdłuż rzeki tzw. Bulwarem Rawy, można podziwiać, pięknie oświetlony budynek CINIBY oraz Gwiazdy, kolejny unikatowy obiekt architektoniczny tego miasta.
Zaprojektowane przez Henryka Buszko, składające się z 7 wieżowców o kształcie gwiazd. Spacerując tym deptakiem, warto co jakiś czas obejrzeć się za siebie, za plecami bowiem, zostawiamy malowniczo wznoszący się na tle zachodzącego słońca – nowoczesny budynek hotelu Qubus, prl-owską zabudowę Uniwersytetu, nowoczesną bibliotekę, gmach instytutu prawa i administracji, oraz osiedle Gwiazdy. Wszystko to tworzy niezwykłą kompilacje stylii. Swoistą mieszankę wybuchową, która w całej swej specyficznej estetyce daje niezwykle interesujące wrażenie.
Ten Katowicki wieczór przez atmosferę, pogodę oraz towarzystwo, zapadnie mi w pamięci na długie miesiące. Utwierdzając jednocześnie w przekonaniu, że Katowice są jednymi z ciekawych miejsc na Polskiej mapie.

This post has already been read 2334 times!

You Might Also Like