Mamy początek roku i zapewne większość z Was wpisała do swoich kalendarzy, notatników, plenerów w komórkach postanowienie: schudnę! Zgadza się?
Ponieważ od 3 lat, uporczywie zmagam się z nadwagą, z moich 55 kilo, w Anglii zrobiło się blisko 80 ( przy wzroście 168) . Spróbowałam wielu diet i ciągle wracałam do punktu wyjścia. W sierpniu tego roku, postanowiłam ugryźć temat inaczej, bez paniki, bez spiny, bez wielkiego rygoru postawiłam na powolne efekty, w myśl, że czas i tak minie, a skoro przez ostatnie 3 lata nie udało mi się stracić zbyt wiele, moimi nerwowymi, „wspaniałymi” szybkimi, wyczerpującymi dietami, to może warto dać sobie czas i nie wywierać presji. Wiem, że nie to chciałyście usłyszeć, każdy chce efektu tu i teraz, szybko! ( wiem o tym doskonale ja tez jestem z tych:)). Co jednak pocieszające. od sierpnia do teraz schudłam 11 kilo, a więc jest to możliwe. Jak to zrobiłam? Po niżej podzielę się z Wami moimi sposobami. Gotowe?
-
Nie licz na efekt WOW szybko!Jeśli się z tym pogodzisz i zaakceptujesz, że czas i tak minie, a Ty możesz sobie pozwolić na to, żeby cierpliwie poczekać na efekt, to już połowa sukcesu. Nie zakładaj więc sobie, że w miesiąc stracisz 8 kilo, chudnąc 2 kilo tygodniowo, ani nawet 5 kilo, zakładając kilogram z hakiem na tydzień. Stres, który wytwarzamy sobie same, stając codziennie na wagę, umęczone i nieszczęśliwe dieta, odliczając nerwowo do jej końca musi zakończyć się porażką.
-
Jedzenie o równych porach. Brzmi jak truizm i jest truizmem, ale to najlepsza recepta na utratę wagi. Twój organizm nie będzie magazynował jedzenie, jeśli będziesz mu dostarczać niewielkie porcje 5-6 razy dziennie o określonych porach w równych odstępach. Ty sama nie będziesz głodna, wyeliminujesz podjadanie, a do tego wszystkiego przyspieszysz metabolizm. Twój organizm, zacznie produkować soki trawienne, w większej ilości, jeśli nauczysz go, że o tej porze przyjmujesz posiłek.
-
Zacznij gotować w domu. Spokojnie, nie maltretuj się, to nie muszą być instagramowe potrawy. Rob zakupy raz w tygodniu, z listą 2-3 obiadów, które ugotujesz na 2-3 dni, to naprawdę pomaga Rozumiem Twoją frustrację, sama walczyłam z sobą długo, wykrzykując, że nie jestem kurą domową, że nie muszę stać przy garach, że przecież można wszystko obejść jedzeniem na mieście i gotowymi posiłkami. Świetnie, oczywiście, że można, jeśli Tobie się uda utrzymać wagę w taki sposób, daj znać. Ja niestety idąc tym tropem w zaparte, codziennie borykałam się z problemem co dziś zamówić na obiad, ostatecznie brakowało czasu, więc trafiał się jakiś pan kanapka bądź pan ślimak, który dostarcza katering do pracy i z liczenia kalorii, weryfikowania jakości nici.
-
Planuj posiłki na cały tydzień.Warto więc robić zakupy raz w tygodniu, przygotować listę i gotować 2-3 razy w tygodniu na kilka dni. Świadomość, że wiesz co zjesz, planujesz posiłki, wcale nie zabiera tak dużo czasu a daje możliwość faktycznego kontrolowania tego co na co dzień w siebie wrzucamy.
-
Małe grzeszki niech pozostaną małe.Jednym z podstawowych ( przynajmniej moich błędów) było zawsze zjedzenie czegoś niezdrowego, a następnie poczucie, że teraz to już i tak nic nie ma sensu i się nie uda, więc skoro zjadłam batona, to mogę zjeść jeszcze burgera i paczkę żelek. Jeśli przytrafi się mały grzeszny posiłek, przejdź nad tym do porządku dziennego, jeśli na przykład zamiast zdrowego obiadu który przyniosłaś w pudelku z domu, znajomi w pracy zamówili pizzę, na którą tez się załapałaś -to nie biczuj się za to. I nie rezygnuj z kolejnych posiłków, zachowaj, normalny cykl, możesz jeść trochę mniej na kolejne posiłki, albo zafundować sobie dodatkową aktywność fizyczna, na przykład powrót na piechotę z pracy?
-
Zacznij czytać skład.To brzmi banalnienie, ale najważniejsze to wyeliminować dwie paskudne substancje, z swojego życia na zawsze: Syrop glukozowo-fruktozowy ( to ten drań, który uzależnia nas od słodkiego) oraz olej palmowy. Dlatego warto wybierając produkty do gotowania posiłków, czytać co kryje się w ulubionych słoiczkach. I czym tak naprawdę są produkty dosładzające. Długo myślałam, że ulubione produkty są zdrowe, do puki nie wczytałam się w ich skład. Niewinna drożdżówka, która tak naprawdę jest z pieczywa głęboko mrożonego czy też jogurty owocowe, gęsto zakrapiane wspomnianym syropem.
-
Czytaj o produktach, które spożywasz.Tu nie chodzi już o skład, raczej o to, że czasem źle łączymy pokarmy, warto czytać o tym co jemy, jakie ma działanie, jak wpływa na nasz organizm,. Jestem uparta i ciężko mi przegadać, ale pod wpływem, mądrych tekstów, dietetyczek, bądź fachowców, łatwiej przekonać się do przyjmowania niektórych produktów, bo wiem, jak dobrze wpływają na organizm, ile dostarczają witamin Działa to również w drugą stronę, żeby obrzydzić sobie swoje ulubione niezdrowe produkty, poczytaj o tym co ich składniki robią z Twoim ciałem. Artykuł o cukrze, który przyspiesza proces starzenia i postarza skórę zadziałał lepiej niż lata walki z silną wolą!
-
Odstaw alkohol. Niestety, nic tak nie tuczy jak piwo, wódka, kolorowe drinki i gastro faza, którą ma się po alkoholu. Jeśli zaczniesz systematycznie się ważyć, zobaczysz, że w tygodniu, w którym napijesz się alkoholu, twoja waga stanie w miejscu, bądź nawet skoczy w górę. Jeśli włoży się trochę wysiłku w walkę ze swoją wagą, świadomość, że kilka kieliszków niweczy, prace ostatniego tygodnia, odechciewa się pić, uwierzcie mi na słowo.
(moje ostatnie zdjęcie z sierpnia z piwem)
-
Odstaw słodkie napoje, tutaj nie ma zmiłuj, soki, coca cola, energy drinki, mają substancje słodzące i po ich wypiciu odtwarza się pociąg do słodyczy, mamy szybki skok energii i błyskawicznie stajemy się jej pozbawieni. Chociażby z tego powodu warto odstawić słodzone napoje. Co pic? wodę z cytryną, wodę z miodem, herbaty, wyciskane soki, bądź jednodniowe.
-
Mój sposób na nocny głód – Szklanka wody z magicznym naparem z imbiru i kurkumy. To nie żadne odkrycie, że wszyscy lubimy jeść w nocy i wcale nie trzeba przestawać jeść o 18! Jeśli chodzisz spać o 1 w nocy możesz spokojnie jeść o 22, byle nie tłusto i nie dużo, ważne, żeby te 3 godziny przed snem nie napychać się, bo zwyczajnie narazimy się na problemy ze snem, a chyba nikt z nas tego nie lubi? Moim sposobem, na uciszenie burczącego w nocy brzucha jest większa szklanka cieplej wody ( a gdy jestem bardzo głodna to ciepłego mleka) z łyżeczką imbiru w proszku lub kilkoma plasterkami korzenia i łyżeczką kurkumy. To wspaniała sprawa. Działa na trawienie, wzmacnia organizm oraz zasyca. Bez imbiru ani rusz! Zabrałam go z sobą nawet do Ameryki i piłam codziennie, przerażona burgerem zjedzonymi na obiad !
-
Jedzenie to nie metoda na stress. To jeden z największych błędów! Zajadanie stresu, w wiekowości przypadków i tak nie czujemy smaku, machinalnie wpakowujemy w siebie kolejne porcje. Co w zamian? Pij wodę! Jak coś wkurzy mnie w pracy wstaje od biurka i idę się przejść, droga do dystrybutora i picie wody z wpatrywaniem się za szybę, uspokaja lepiej niż opychanie się pomadkami. Sprawdziłam na sobie.
-
Nie bój się małego głodu. Jeśli ustalisz sobie pory żywienia i pomiędzy nimi czujesz ssanie w żołądku, zignoruj to. czasem uczucie głodu sygnalizowane jest tak samo jak uczucie pragnienia idź więc napij się wody i poczekaj do określonej pory żywienia.
-
Nie pij do posiłku. To jedna z bardziej kontrowersyjnych zasad, wielu moich znajomych się ze mną o to kłóciło, nie chcesz nie musisz tego robić. Ma to jednak dużo sensu, tym niewielkim sposobem możesz zmienić wiele w sposobie funkcjonowania metabolizmu. Nie ma tu wielkiej filozofii, pijąc rozcieńczamy soki żołądkowe, tym sposobem trawienie przebiega wolniej jedzenie zalega w żołądku. Tłumaczenie, że się zadławię jedząc bułkę, ma jedną odpowiedź, jedz wolniej, przeżuwaj każdy kęs, wówczas popijanie nie będzie konieczne. Zasada pij pół godziny przed jedzeniem i 2 godziny po jest jedną z ważniejszych oprócz regularnych posiłków w moim obecnym rytmie.
-
Licz kalorie. Ponieważ nie jestem z tych skrupulatnych, a podliczanie dziennych kalorii co do jednej jest dla mnie frustrujące, robię to mniej więcej planując mój tygodniowy jadłospis, staram się, mieścić w 1500-1700 kalorii, jeśli jem coś większego to planuje na ten dzień jakąś aktywność, powrót na nogach z pracy, albo rowerek na siłowni. Są do tego specjalne aplikacji, moi znajomi z pracy są zadowoleni z MyFitnesPal, możesz wpisać tam, każdy produktów oraz wprowadzić nowe często kupowane przez siebie. Ułatwia to znacznie zadanie.
Nie ma tu wielkich odkryć, są jednak efekty. Możesz więc wybrać magiczną dietę, która pomoże Ci zrzucić 5 kilo w tydzień ( czytaj pozbędziesz się wody i nabawisz jojo) albo możesz zmienić nawyki i zacząć krok po kroku eliminować swoje kilogramy.
Co o tym myślicie? Jakie są Wasze metody? Co dopisałyście do listy?
pozdrawiam ciepło
Jess
This post has already been read 7019 times!