SLOW FASHION Uncategorized

36 to już nie mój rozmiar – co teraz?

6 sierpnia 2014

Plus size to nie koniec świata

Nadeszła chwila prawdy. Muszę wziąć głęboki wdech i szybko wyrzuci to z siebie…. Raz, dwa, trzy… Buuum! Przytyłam 22 kilogramy! Tak moi drodzy! Od moich cudownych 54 kilo na początku bloga do… kto potrafi ten sam podliczy. W chwili obecnej, już częściowo wróciłam do formy, powiedzmy, jestem prawie, że na półmetku.

To co zafundowałam mojemu ciału i organizmowi, nie jest zdrowe. Dla ciała, kondycji i fizycznego samopoczucia okazała się katorgą, jednak paradoksalnie bardzo wzbogaciło to moje życie.

Moje dodatkowe kilogramy – otworzyły mi szerzej oczy

Przede wszystkim, nabrałam do siebie i swojego ciała dystansu. Dziś o wiele łatwiej zrozumieć mi dramaty kobiet, które walczą z nadwagą po ciąży, których ciało drastycznie się zmieniło, a one same pragną wrócić do swego dawnego wcielenia. Wiem co  to znaczy patrzeć w lustro i nie dowierzać. Rozumiem też, jak trudno skomponować nową garderobę, gdy ma się kilka, albo nawet kilkanaście kilogramów za dużo. A dawne utarte modowe szlaki, okazują się, niedopuszczalne dla nowej sylwetki.

Mimo iż maglowałam teorie i praktykę dziesiątki razy, na przykładzie kobiet w rożnym wieku, których ciało z rożnych powodów zaczęło zmieniać formę, sama nie potrafiłam na początku odnaleźć się w nowym wcieleniu. Popełniałam te same błędy, pragnąc wbić się w przyciasne spodnie, obcisłe topy, a później w za duże t-shirty i workowate gatki.

Dlaczego tak się stało?
Ludzie dzielą się na tych którzy w sytuacjach stresowych nie mogą jeść ( wiem, że to równie tragiczne ale zazdroszczę!) i na tych którzy zajadają stres. Nie trudno zgadnąć, że obdarowana zostałam, tym drugim pakietem podwójnego nieszczęścia. To okropny nawyk, który, napędza lawinę nieszczęścia, dodając (do i tak zbyt przeciążonego kompletu smutków i stresów), kolejne związane z nadprogramowymi kilogramami i brakiem pomysłu czym to zakryć.
Dodatkowym problemem, który napędza to perpetuum mobile otyłości, jest uzależnienie od stałej dawki endorfin, które serwujemy sobie poprzez słodkości. Serwując sobie jednocześnie uzależnienie od kupnych słodyczy zasypywanych uzależniaczami oraz zwyczajnie od jedzenia. W pewnym momencie, jednym z najważniejszych wydarzeń w ciągu mojego dnia był posiłek. Absorbowało mnie do żywego co tym razem zjem, nie mówiąc już o tym, że odliczałam dni do weekendu, gdy to polowałam na coraz to inne dania z całego świata na Londyńskim Brick Lane.

Jednoczesne, wcale nie walczyłam z swoją wagą, cała zimę ciesząc się wszystkim co kulinarnie nowe, eksperymentując, próbując i szukając gastronomicznych nowości. Byłam szczęśliwym singlem i kategorycznie bałam się, że mój powrót do formy, znów przyczyni się do lawiny, mężczyzn, których w swoim życiu nie chciałam. Słabym argument wiem. Ale wiązał się on z pewnym wizerunkiem piękna w mojej głowie, któremu odpowiadał mój wizerunek w rozmiarze, który pozostał dawno za mną.

Dlaczego więc postanowiłam wrócić do formy? 
Gdy nieco stanęłam na nogach, spróbowałam już większości dostępnych na londyńskim Brick Lane i Camden Town kuchni, zapragnęłam, wziąć głęboki oddech i odzyskać dawną zwinność.

Prawdą jest, że nigdy nie czułam się tak kobieco i w takim rozmiarze, można naprawdę stworzyć cuda, niczym Dita von Tesse, bawiąc się dekoltami i biodrami. Opływowe kształty same nakłaniały do stylizacji rodem z wojennych plakatów Pin up!Jednak sama czuje się najlepiej w nieco drobniejszym wydaniu. Dopóki jednak nie wrócę całkowicie do formy, będziecie oglądać mnie w takim własnie wydaniu.

 

 

O dzisiejszej stylizacji.
Sukienka, którą mam na sobie, jest jedną z moich najukochańszych. Żyjemy w symbiozie od przeszło 6 lat i z przerażeniem patrze jak traci kolory. Jej fason jest idealny dla gruszki. Długość do kolan, odcięcie w pasie i rozkloszowanie, pozwalają zaakcentować to co mam najszczuplejsze ( a więc talię) uwypukli krągłości (piersi, które niedawno nabyłam:D) oraz ukryć to czego nikt nie chciałby oglądać – a więc moje uda. Polecam ten zabieg, wszystkim gruszką, można poczuć się jak mała okruszynka!

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. 

Dzięki temu, że wiele jest teraz mankamentów w mojej sylwetce, będę mogła na swoim własnym przykładzie, pokazać Wam jak za sprawa sprytnych trików ukryć wystający brzuszek, czy potężne uda.

Niebawem pokarze Wam jak się nie ubierać oraz napisze Wam o moich złotych zasadach, które pozwalają wrócić do formy. Gotowi?

 

 

 

Sukienka: Primark, Bokserka: zara, Torba: Markoańska z Brick Lane, Buty: America Apperens

pozdrawiam ciepło!
Nancy Irving

 

This post has already been read 2383 times!

You Might Also Like