Ponieważ ten weekend jest ostatni przed świątecznym rozjazdem do domów i tym samym naszym ostatnim w tym roku razem spędzonym, uznałyśmy z moimi współlokatorkami, że trzeba zorganizować wspólną wigilię. Początkowo plan był ambitny, każda z nas miała coś zrobić, ostatecznie uznałyśmy, że trzeba to zrobić mniej tradycyjnie i tak skończyłyśmy trzynastego w piątek w meksykańskiej tłocznej knajpie.
Miałam okazje po raz kolejny przetestować kuchnie meksykańską. Jakie wrażenia? Tłusta, ciężka i ciągle czegoś brakuje mi w ich kompozycji smakowej. Po za tym, po takim jedzeniu moja trzustka potrzebuje jutro dzień przerwy,a killer Ewy Chodakowskiej puszczę sobie dwa razy:)
Ciesze się jednak, że wreszcie udało mi się spróbować prawdziwego guacamole, niestety rzeczywistość okazała się mniej smaczna niż moje o niej wyobrażenia.
Tak więc pierwszą angielską „wigilię” mam już za sobą, o planach na kolejną ( tą zasadniczą) opowiem w przyszłym tygodniu, w tym roku zdecydowanie tradycją mówię nie..
Co do samych potraw:
Ponieważ jeszcze dwa lata temu byłam żywieniową ignorantką, bojącą się spróbować wszystkiego co nowe, nieznane itd.. meksykańskie potrawy ( za wyjątkiem tortilli, burrito i tacos ) brzmią dla mnie wszystkie jednakowo enigmatycznie. Stąd wybór był typowo przypadkowy.
Upolowałam – Quesadillas, potrawę składającą się z podwójnej tortilli nadziewanej ostrą papryką i mielonym mięsem ( wybrałam wołowinę), do tego sałatka, kremowy ser i guacamole. Przyznam szczerze, jadłam je pierwszy i ostatni raz, świadomość pochłanianych kalorii w potrawie, która wcale nie zniewala smakiem, odbierały radość jedzenia.
Co innego potrawa Wioli, która, podobnie jak ja na łapu capu, wybrała- kurczaka z sałatką z Avocado, z ta różnicą, że trafiła w dziesiątkę. Danie było lekkie, kurczak chrupiący, a sałatka dobrze doprawiona z winegret na słodko- kwaśno.
Burito, znane mi z Camden Town, zostawię bez komentarza.
Ciekawym daniem- jest natomiast Chili con carne sombrero, podawane zarówno jako przystawka ( w mniejszej porcji) jak i jako danie główne. Serwowane jest w jadalnych półmiskach wykonanych z płatków tacos w srodku znajduje się coś w stylu słodko ostrego sosu z mięsem, który wyjada się ułożonymi obok tacos, serwowane z ryżem.
Po dzisiejszej nocy, na długi czas żegnam się z meksykańską kuchnią, ( no oczywiście za wyjątkiem – mojej domowej ( chudej! wegetariańskiej!) tortillii, od której jestem uzależniona)
This post has already been read 5607 times!