To zasada, którą przyjęłam kilka lat temu, gdy odbyłam moją pierwszą podróż z książką. Odkąd pamiętam staram się skrupulatnie przygotowywać do podróży jednak, dopiero wyprawa w głąb wiedeńskiej secesji uświadomiła mi czego szukam w podróży. Dopiero wówczas mogłam przeżyć dogłębnie całą historię Gustawa Klimta i jego artystycznej bohemy. Wszystko to, za sprawą banalnej, całkiem prostej książki „Malowany Pocałunek” napisanej przez Elizabeth Hickey. (Tu relacja z tej podróży) Ta beletrystyka przybliżyła mi świat , który znałam z historycznych i malarskich opracowań. Ci ludzie przemówili do mnie żywym głosem, a obraz reprodukowany w tysiącach egzemplarzy stał się dla mnie osobiście cenny. Było to doświadczenie duchowe, oczyszczające niczym katharsis i odtąd tego właśnie poszukuje. Staram się znaleźć punkt zaczepny, postać, nurt sztuki, element historii, który stanie się dla mnie osobistym kluczem do poznania odwiedzanego miasta czy państwa.
Tytuł tego postu ma dla mnie jeszcze jedno znaczenie. Kiedy byłam mała i wydawało mi się, że podróże są tylko dla miliarderów. Książki były jedynym sposobem żeby poznać świat. Dzięki licznym angielskim powieścią na, których się wychowałam poczułam Anglię całą sobą. Czułam jakby to była moja druga ojczyzna. Bath, Londyn, Derbyshire, Richmond … poznałam na kartach powieści i na zawsze wyryło się w moim sercu, zwiedziłam je mentalnie. Za sprawą sióstr Bronte, Virginii Woolf, Jane Austen, Francis Hudsone Burnett, Carola Lewisa i Mistrza J.R.R. Tolkiena. Podobnie było z Wyspą Księcia Edwarda za przewodnictwem mojej przyjaciółki z dzieciństwa Maud Montgomery czy Szwecję dzięki Astrid Lindgren i jej „Dzieciom z Burberry” czy rudowłosej Pippi. To były podróże mojego dzieciństwa, bezcenne, słodkie i ważne. Do tej pory nie odwiedziłam, żadnego z państwa , które wyżej wymieniłam. Pomijając kosztową wyprawę przez Atlantyk do zielonego Avonle. Powoduje mną wewnętrzny lęk. Anglia, o której marze napawa mnie obawą przed rozczarowaniem, przed konfrontacją wieloletnich wyobrażeń, które nawarstwiały się w mojej podświadomości a rzeczywistym jej obrazem…Liczę jednak na to, że za jakiś czas uda mi się odwiedzić ten kraj i stawić czoło swym wyobrażeniom.
Zapraszam do mojego świata wiecznej podróży – literackiej a czasem i rzeczywistej. Do poszukiwania przeżyć doskonałych metafizycznych i estetycznych. Do subiektywnych recenzji książek i relacji z podroży.
This post has already been read 1558 times!