PODRÓŻE SLOW LIFE

Piran, Słowenia. Idealny początek roku. Wstęp do slow travel

5 stycznia 2017
Wróciłam właśnie z Piranu, małego Słoweńskiego miasteczka nad morzem, gdzie lądowałam baterie w pierwszym dniu Nowego Roku. Było mi tam tak dobrze i błogo, że pomyślałam, że przykład ten może posłużyć za wstęp do slowe travel, o którym na tym blogu chce Wam opowiadać. Na start kilka zdań o tym, że w podróży warto odpuszczać i słuchać przede wszystkim siebie.
#podróże z kluczem.
 Jestem wielką fanką slowe travel, podróży z kluczem,  z głębia z lepszym przygotowaniem, ze zrozumieniem lepiej odwiedzanych miejsc. Czasem jednak warto odpuścić.  Nie wszędzie musimy jechać z głową nabita wiedzą, czasem warto gdzieś po prostu pobyć. Najważniejsze to zrobić to na co ma się najbardziej ochotę.

#must see nie istnieje.
Najważniejsza zasada to ty jesteś najważniejsza/y.  To co chcesz zobaczyć,  poczuć,  zrobić. Wyrzuć na zawsze z głowy listę must see. To tylko propozycje. Sugestie co możesz zrobić bądź zobaczyć,  jeśli będziesz miała na to ochotę i czas.
Warto wiedzieć, co interesującego może nas spotkać w danym mieście.  Przeczytać wcześniej co oferuje dana miejscowość i wybrać kilka punktów dla siebie.
#podróżuj powoli.
To nie wyścig, ani gra w kto zobaczy więcej,  kto dokładniej,  a kto nie zaliczył bo nie zajrzał do XVIII wiecznej katedry i nie widział inkrustowanej rzeźby matki boskiej (wyjasnienie). Jeśli ktoś jest pasjonatą  baroku, super że miał okazję i tego typu atrakcje będą czymś ważnym podczas wizyty w nowym mieście.
Dla normalnych śmiertelników prawdopodobnie inkrustacja bądź inna intarsja brzmi znajomo do inwersji. Jest enigmatyczna i nie potrzeba zawracać sobie nią głowy, chyba że akurat zainteresowaliśmy się historią sztuki i barok pochłonął nas bez reszty. Dziwactwa są fajne, pod warunkiem, że są to nasze dziwactwa.

 
#dokonuje własnych wyborów
Zanim odwiedziłam Piran. Przeczytałam kilka blogów z relacją w mieście,  przejrzałam kilka stron z opisem budynków i ich historią. Spojrzałam na listę zabytków i wiecie co?  Bez wyrzutów uznałam,  że nic mnie one nie obchodzą.  Chcę zobaczyć morze,  powdychać rześkie powietrze, pospacerować wąskimi uliczkami we włoskim stylu, których estetyka pięści zmysły.  Wszystko czego chciałam to po prostu pobyć i cieszyć się chwilą.  I zrobiłam to bez wyrzutów sumienia i pretensji do samej siebie, że nie wiem z jakiego okresu jest elewacja na tym kościele i pod kogo był wezwaniem.
To był jeden z wspanialszych dni. Doskonały poranek w zgodzie z samą sobą. Przyjemność i relaks.
 
płaszcz, spodnie, koszula: zara/ buty: stradivarius/ szal: h&m/ torba: przywieziona z Meksyku/ czapka: prezent od przyjaciółki
#tego Wam życzę
Tego chciałam Wam życzyć w Nowym Roku, by słuchać siebie, nie działać na autopilocie,  nie powielać czyiś  schematów.  Inspirować się,  czytać,  ale robić po swojemu i nauczyć się odpuszczać. Nie wstydzić się własnych wyborów i żyć w zgodzie z sobą i tak też podróżować, we własnym rytmie.
O tym ostatnim będę Wam przypominać jak często to będzie możliwe;)
Pozdrawiam ciepło
Nancy Irving

This post has already been read 2609 times!

You Might Also Like