Uncategorized

Fast Fashion – korzenie i geneza szybkiej mody

31 sierpnia 2012

Zamiast wstępu
Pisząc tu często sięgam wstecz – by nawiązać do dzisiejszych trendów. Poszukuje w przeszłości momentów zwrotnych, które zmieniły bieg historii mody i wpłynęły na jej dzisiejszy kształt. Teraz jednak chciałabym zwrócić Waszą uwagę na zjawisko bardzo świeże – zrodzony kila lat temu ruch slow fashion powstały w opozycji do fast fashion, który mimo któtkiej metryki już odcisnął pietno na kulturze naszych czasów.

Przyspieszające tempo mody na przestrzeni ostatnich wieków
Zanim jednak przejdę do tej kwestii – chciałabym zwrócić Waszą uwagę na tempo pracy mody – na przestrzeni ostatnich stuleci. Można by je porównać do parowozu. Który na początku ociężale i niemal niezauważalnie porusza swym mechanizmem, stopniowo  nabierając rozpędu – dziś prędkością przewyższając TGV.

Moda – nabrała prawdziwie szaleńczego tempa już w XIX wieku, na co uskarżali się zwykli śmiertelnicy, nie nadążający za jej wyczerpującym tempem: ( poniżej fragment mojego artykułu, który najlepiej zarysuje Wam ówczesna sytuacje- całość objęta prawami autorskimi)

„(…)Pod koniec XIX wieku można
zaobserwować zjawisko, krótkowieczności przedmiotów.  Drogie paryskie modele, za sprawa produkcji
masowej, w rok a czasem nawet pół roku zostają powielone w setkach egzemplarzy
i są dostępne do nabycia w niskich cenach w domach towarowych, oczywiście z
uszczerbkiem dla jakości, wykonane z gorszych materiałów i  mniej kunsztownie, jednak tanie i dostępne.
Co czyniło je popularnymi w średnich warstwach społecznych, odwiecznie
naśladujących warstwy arystokratyczne. 
Zjawisko to ma swoje szeroki konsekwencję.  Popularyzacja najnowszych fasonów wśród mas,
zmuszał do wyzbycia się tych towarów przez warstwy posiadające.
Nie jest to zjawisko nowe, bowiem
juz w XVII wieku  kronikarz Jan
Chryzostom Pasek, zauważa, że  moda trwa
tak długo „(…) dopóki nie przejdzie do
prostych ludzi
(…)”.  Podobne zdanie ma wybitny niemiecki socjolog
Georg Simmel działający na przełomie XIX i XX wieku, pisząc: „o modzie nie można nigdy powiedzieć, że jest
zawsze się staje. Gdy przeniknie grupę bez reszty, tj. gdy coś, co najpierw
było udziałem nielicznych staje się bez wyjątku
powszechną praktyką- elementem ubioru, formą zachowania- nie nazywamy jej modą”.
Powszechność
tego zjawiska była uciążliwa, już w XVII wieku, o czym pisze, wspomniany
Chryzostom Pasek, jednak
jego nasilenie w II połowie XIX wieku i początku XX, było spotęgowane
wielokrotnie, za sprawą rozwoju konfekcji i przemysłu.
Sprawa ta zajmowała również
naukowców, wśród nich wykładowcę Uniwersytetu Wrocławskiego dr Sombarta, który
napisał artykuł poświęcony procesom ewolucji mody od XV wieku. Wykazał on, w
swej pracy, nieustanne przyspieszenie przemian zachodzących w modzie od XV do
XIX wieku, jak przytacza Bielicka „(…) podczas gdy z całego wieku XV doszły
nas tylko 4 typy sukien kobiecych, ileż odmian moglibyśmy naliczyć w ubiegłym
XIX stuleciu(…)”.
W praktyce zjawisko to
doprowadziło do ciągłego napędzania koniunktury. Zamożne panie, oddawały
zdeprecjonowane suknie swym służącym. Bardziej
skąpe składowały  niemodne kreacje w
zatęchłych kufrach na strychu, naiwnie wierząc, że moda niebawem powróci bądź
przekazywały  „(…) w ręce włóczących
się po ulicach handlarek
”.
Same nabywały najnowsze paryskie modele, by móc zaznaczać swą pozycję
społeczną, przede wszystkim odrębność od mas. Ten proces powtarzał się cyklicznie,
ku wielkiej satysfakcji przedsiębiorców. Jak podsumowuje Andrzej Banach: „(…)za nową moda podąża jej deprecjacja, a za tą
utrata wartości-poszukiwanie nieznanych wzorów (…)
”.  W okresie Belle Epoque konserwatyzm przestał
być elegancki,  należało nieustannie
podążać za nowościami w modzie. Tylko wówczas można było zachować opinie
prawdziwie eleganckiej damy i nie narazić się na śmieszność.
Zjawisko to doskonale uchwycił Georg Simmel pisząc: „moda jest szczególną formą życia, która ma zapewnić kompromis między
tendencją do społecznego zrównania a tendencją do indywidualnej odrębności
”.
Belicka, zwraca uwagę, że wyższe warstwy w dążeniu do
indywidualizmu, bardzo chętnie porzucają przedmioty i ubrania zupełnie nie
zniszczone i skłonne są „(…)odrzucić i
zastąpić nowymi rzekomo tylko dlatego, aby nie odróżniać się i nie zwracać
uwagi swym niemodnym strojem, gdyż nikt juz takiego nie nosi (…) te same
osoby chętnie ubrały by się w coś takiego, co jako ostatni wymysł mody zobaczą
w oknie wystawowym (…) któregokolwiek z renomowanych magazynów, chociażby to
również zwracało powszechną uwagę jako rzecz jeszcze nie noszona
(…) ”.
Zjawisko to z czasem ulega coraz większej
intensyfikacji, im bliżej przełomu XIX i XX wieku, tym stawało się ona bardziej
uciążliwe. Kobiety oszalały zupełnie na punkcie mody. Europejska, ale i
amerykańska społeczność w okresie Belle Epoque znajdowała się pod przemożnym
wpływem Paryża, który stał się miejscem narodzin wielkich kreatorów ubiorów.
Siostry Callot, Lafferiere, Pingat, Doceillet, Doucet oraz Worth- pociągali za
sznurki w wielkim świecie mody, a XIX wieczne społeczeństwo, szczególnie
kobiety, były niczym kukiełkowe laleczki w teatrze, sterowane niewidzialną ręką
paryskich projektantów”
Narodziny Fast fashion
Mechanizm wypracowany w u schyłku XIX wieku – nieco udoskonalony, funkcjonuje do dziś, z tą różnicą, że jego tępo nie znośne już na początku XX wieku dziś staje się dla fashionistek nie do wytrzymania. Na wielu portalach piszących o fast fashion znalazła informacje – wywodzące jego genezę z lat 70 XX wieku, ,jednak ja uważam, że nie należny zapominać o tym powyżej zarysowanym prapoczątku szybkiej mody sięgającym już końca XVIII wieku i wynalezienia maszyny parowej, która popchnęła do przodu proces tworzenia masowego – w manufakturach i wielkich fabrykach.  Wróćmy jednak do lat 70 XX wieku, wówczas w Paryżu w dzielnicy Sentier- Ormianie, Żydzi i Polacy produkowali tradycyjną konfekcje. Współpraca tych pracowitych nacji – spowodował przyspieszenie produkcji z 3 miesięcy do jednego miesiąca!

Fast Fashion – co to takiego?
To pragnienie nadążania za najnowszymi trendami, bycia na bieżąco już teraz, w tej chwili. FF. to nie tylko kupowanie w biegu bez refleksji, najnowszych trendów, to styl życia: szybkie zakupy, szybkie decyzje, szybkie jedzenie. Nastawienie na przemiany i wysokie tempo. Fast Fashion to także pojawianie się w sieciówkach co 2-3  tygodnie nowych kolekcji, co odzwierciedla hasło z wybiegów – „Ready to Wear” . Natomiast pojawiające się w sklepach edycje specjalne projektowane przez zapraszanych do współpracy celebrytów, bądź projektantów – są niczym innym jak przeniesieniem na szczebel masowości – haute couture. Zakupy czynione bez zastanowienia, co sezonowe diametralne zmiany stylu oraz nieograniczony apetyt na nowości – napędza machinę produkcji, która tworzy rzeczy tanie, często słabej jakości w sposób szkodliwy dla środowiska. Jej zwolenników czyniąc uzależnionymi od mody i nieustannie pojawiających się w niej nowości.
  

ZARA: sunglasses, t-shirt, STRADIVARIUS: heels/ szpilki, VINTAGE: bag/torba, belt/pasek H&M: jacket/ zakiet, pants/ spodnie

     Slow Fashion – na raz następny
     Aby Was nie przeciążyć zakończę dziś swój wywód na genezie i charakterystyce Fast Fashion dając tym samym wstęp do dalszej wypowiedzi na temat sedna sprawy – samego slow fashion (od którego bezpośrednio zacznę raz następny)

 Slow Fashion, Moja baza – marynarski styl
Dla mnie slow fashion to decydowanie się na rozwiązania najprostsze, klasyczne, minimalistyczne, nie przekombinowane, takie, z których będę mogła korzystać przez kilka sezonów.

To moja letnia baza. Ponadczasowy marynarski styl wraca co roku jak bumerang – uznałam więc kilka lat temu, że warto mieć taką kombinacje w szafie. T-shirt, jest ze świetnego gatunku bawełny i towarzyszy mi już od 2 lat ( to jego trzeci sezon letni, i wcale nie zanosi sie na to by ostatni). Podróżuje ze mną wszędzie! Marynarka ze złotymi guzikami – to mój strzał w dziesiątkę, kupiona 1,5 roku temu za bezcen na allegro ( gdy były w sklepie nie potrafiłam się zdecydować). Jest uniwersalna, ze względu na krój i kolor. A spodnie? pokazuje je Wam do znudzenia, ale to tylko potwierdza moją tezę – o tworzeniu dobrej bazy na ciepłe dni. Moją baza są właśnie te cygaretki, które czasem zastępuje białą ołówkową spódnicą lub białymi szortami. Buty w kolorze nude – to rzecz, która powinna znajdować się w każdej szafie zarówno w wydaniu letnim jak i jesienno-wiosennym ( w formie pełnej).

 np. Budapeszt, Lipiec 2010

This post has already been read 4022 times!

You Might Also Like