KULTURA OGARNIJ ZYCIE WNĘTRZE

Co ludzie sukcesu robią przed śniadaniem? Jak wygląda mój poranny rytuał? Kiedy znajduje czas na pisanie bloga?

22 lipca 2018
Marudzicie, że chcielibyście wrócić do swoich pasji z dzieciństwa albo nastoletnich czasów, ale dorosłe życie wysysa z Was energie? Nie chcecie pozbawiać się życia towarzyskiego a z drugiej strony tylko popołudniu, a właściwie wieczorem ( gdy po pracy padacie na twarz) jesteście w stanie poświecić kilka chwil dla siebie, ale zmęczeni całym dniem jesteście mało efektywni. Jak sobie z tym poradzić? Zmienić nastawienie! Zapomnieć o teorii skowronków i sów i zmienić poranne nawyki. Jeśli jesteście ciekawi jak ja ogarniam chodźcie na posta.

Jak to wygląda u mnie?

Po tej książce uświadomiłam sobie, że albo wrócę do wczesnego wstawania, albo raz na zawsze mogę pogrzebać swoje marzenia w pościeli. Co więc zrobiłam? Kiedyś moje życie było łatwiejsze, nudne, mniej wrażeń, mniej doświadczeń, mniej życia w życiu. Wówczas łatwo, pojść do pracy/studia, wrócić, napisać posta  i pójść spać. Odkąd żyje  na sto procent i zachłysnęłam się życiem, ciężko było mi znaleźć ten balans, nie chciałam z niczego rezygnować, a jednak czułam, że brakuje mi tego czasu dla mnie na moją pracę własną, zatrzymanie się i refleksje. Średnio od 2 lat, z lepszym bądź gorszym skutkiem wstaje o 6, najpóźniej o 7 rano, a prace zaczym o 9- 9:30 . Staram się przyjeżdżać na 9:30 żeby mieć pełne 3 godziny czasem 2,5 rano na własną pracę. Pewnego dania, po lekturze tej książki i kilku innych ( które wkrótce Wam polecę), a także, na mojej terapii, postanowiłam raz na zawsze rozwiązać problem swoich priorytetów i wyrzutów sumienia, które zżerały mnie od środka, zdałam sobie najważniejsze pytanie: jak chce żyć?
Wiedziałam, że nie chce rezygnować z życia, że wierze, w życie po pracy i uważam, że każdego dnia, trzeba robić coś fajne bo nigdy nie wiesz kiedy spotka Cię cos nieprzewidzianego.
Ponieważ znam, życie osoby przywiązanej do biurka, typowego no-liva, takie życie wiodłam, prawie nie wychodząc z domu w moim domu rodzinnym, wiedziałam, że tego nie chce. Jednocześnie uwielbiam pisać, kocham mojego bloga i marzyłam o kanale na youtubie. Nie chcąc rezygnować, z przyjaciół, życia z moim partnerem, cieszenia się Warszawą oraz czytania reportaży. Musiałam wygospodarować sobie czas w jakimś momencie dnia, w którym nie koliduje on z innymi aktywnościami.  Rano okazało się idealne.
Jak wyglądają moje priorytety? Z czego zrezygnowałam? Z siedzenia po nocy, imprezowania (i tak zawsze byłam w tym słaba) oraz z odsypiania zarwanych nocy rano. Jak znajomi reagowali na moje szybkie wyjścia z imprez? No cóż musieli się z tym pogodzić, każdy wie, że zmywam się szybko. Ja nie mam z tym problemu więc oni też musieli to zaakceptować.
Odkąd budzik dzwoni o 6 – staram się kłaść o 23. Jeśli kładę się o 24, to niestety godzę się z tym, że wstanę o 7. Siedem godzin snu to minimum i dorosłam do tego, że nie da się tego zmienić, w innej sytuacji, ucierpią na tym wszystkie rzeczy, które zrobię tego dnia, podobnie zresztą jak mój nastrój.

Co ja robię rano? Jak wyglądam mój poranny rytuał.

Mam swój rytuał, który uwielbiam, jeśli tylko jestem w domu. Zaraz po przebudzeniu pije szklankę wody i idę zadbać o swoją cerę, spokojnie myje twarz, tonizuje, nakładam serum i krem – czyli wszystko czego nauczyłam się od Koreanek, ale o pielęgnacji innym razem.
Później nastawiam wodę na czarną kawę ( fusiarę) oraz owsiankę, a ja w tym czasie robię rundkę dookoła moich kwiatów, do których mówię, które oglądam i nabieram siły by ten dzień zacząć z rozpędem.
Ważnym elementem poranka jest moment, w którym spisuje sobie wszystko co mi się wczoraj udało i wybaczam sobie, to czego nie zrobiłam. To pomaga, przede wszystkim tym z nas, którzy mają autodestrukcyjną ambicje i nie przestają się oceniać. Taka lista pozytywów sprawia, że od razu czuje się lepiej i sama nakręcam się do działania. Zastanawiam się również czemu mi się nie udało zrobić tego co planowała i dziele zadania na drobniejsze czynności, by rozbijając je na dłuższy czas mieć szanse je zrealizować – a nie utonąć w wyrzutach sumienia.
 

Czas na reset i moja medytacje

Te kilkanaście minut z rana, które daje sobie na rozpęd jest moją mocą napędową na cały dzień.Dzięki tym kilku minutom w spokoju, gdy zasiadam na moim żółciutkim chierowskim z kawą i spisuje sobie dobre uczynki, nie wracają do mnie w ciągu dnia wyrzuty sumienia i nie obwiniam się sama .
Przyglądam się zawsze jeszcze pustej Marszałkowskiej i zasiadam w fotelu z moim komputerem. Co robię rano? To zależy. Jak wspominałam kiedyś (link tu), planuje w niedziele cały tydzień z góry. Więc jeśli wypadło, że dziś piszę tekst – to nie podważam tego planu tylko siadam i piszę. Jeśli miałam ćwiczyć obróbkę wideo, to siadam i ćwiczę, a jeśli miała być to korekta, dodanie linków czy obróbka zdjęć to siadam i to robię. Czasem jest tak, że ewidentnie nie mam flow do pisania, a w dzień, w który mam obrabiać zdjęcia – chce mi się pisać. Przeważnie więc piszę. Rano jest najlepszym na to momentem. Większość tekstów, które czytanie, wychodzi z spod mojej klawiatury miedzy 6:30 a 8:30 rano z żółtego fotela, bądź z samolotu i lotniska – to moje drugie ulubione miejsce do pisania, gdzie mam niezmącony Internetem i innymi bodźcami spokój.

Kiedy ja to wszystko robię?

Jeśli więc zastanawiacie się, jak znajduje czas, na prace w agnecji reklamowej, życie towarzyskie, planowanie podroży oraz weekendowe wyjazdy, a przede wszystkim pisanie bloga, obrabianie zdjęć i teraz także, robienie video – to macie na to odpowiedz. Nie ma tu cudów robię to rano, a po pracy musze mieć czas na życie. Na priorytety jakimi jest telefon do Dziadka, do Mamy, do mojej przyjaciółki czy czas z Fahadem, spotkania z literatami, odkrywanie nowych miejsc w Warszawie i czas ze znajomymi. A także wspólne planowanie podróży z dużym wyprzedzeniem – to też trzeba zaplanować, ale o tym innym razem.
Kluczem do sukcesu jest nie podważanie własnych postanowień. Jeśli plan zakłada prace rano, to nie odpalam FB, nie sprawdzam IG i nie szukam inspiracji to absolutnie zakazane.

Skąd znajduje siłę, by rano działać?

Nie ma tu heroizmu. Ja uwielbiam poranki i lubię być sama w ciszy, to mnie nakręca do działania. A myśl, że zanim świat się obudził mam na sumieniu już własny sukces ( wstałam, ogarnęłam siebie i napisałam posta!) to daje mi kopa na resztę dnia. Bez wyrzutów sumienia, mogę po pracy śmigać na verturillo nad Wisłą, spacerować po Nocnym Markecie czy grać w planszówki z przyjaciółmi.

Książka

„Co ludzie sukcesu robią przed śniadaniem?” – to książka o tym, że nie ważne czego od życia chcesz, jeśli czujesz, że nie masz w życiu czasu na własną pasje, powinieneś zmienić swoje poranne rytuały i znaleźć na nie chociaż godzinę o poranku. W rozliczeniu miesięcznym daje to 20 godzin! Jeśli poświęcisz 2 godziny to daje nam to 40 godzin! Które można wytargać codziennej rutynie, na bieganie, jogę, czytanie czy poszukiwanie siebie.

 

Balans.

Żeby nie było, że codziennie chodzę spać o 23 i niczym święta wstaje o 6 rano. Ja też mam trochę na sumieniu i czasem po prostu opuszczam, czasem nawet z góry w niedziele planauję, że w te właśnie dni, daje sobie na luz siedzę do późna nad rzeką i wstaje na chwilę przed pracą, spędzam czas na maksa z moim chłopakiem bądź przyjaciółmi czy po prostu czytam aż nie padnę.
Czy to nie wspaniałe?!
A Wam na co brakuje czasu?
Jak wyglądają Wasze poranne rytuały?
Pozdrawiam ciepło
Jess

 

Ten wpis jest częścią cyklu OGARNIJ ZYCIE, zobacz również:

Ogarnij życie: Dlaczego warto planować weekendy?

Ogarnij życie: Planuj w niedziele.

This post has already been read 7475 times!

You Might Also Like