PODRÓŻE

Bałkany, bez lektury.

26 kwietnia 2017
Jestem z tych zimno lunch,  unikam słońca,  boje się opalenizny, a może po prostu ciepły krajobraz nie jest w stanie zachwycić mnie tak jak Skandynawia, która zawsze odbiera mi mowę!  Dlatego jestem dość sceptyczna w wyrażaniu opinii zwyczajnie brak mi empatii. Być może nie poświeciłam tym miejscom wystarczająco dużo czasu?. W ten weekend wyruszamy na Bałkany,  po raz drugi  nie chciałabym, żeby zatarły się pierwsze spostrzeżenia, zapraszam więc na relacje z podróży szczególnej, w która wyruszyłam, wyjątkowo jak na mnie, bez merytorycznego przygotowania, bez wcześniejszego zagłębienia się w kulturę, ale za to z miłości, w początkowej fazie związku, zwyczajnie chcąc być blisko, drugiego człowieka! Jak odebrałam taką podróż? Co udało mi się wynieść z tych prawie dwóch tygodni na Bałkanach? Zapraszam.
Dwa tygodnie na Bałkanach,  spędzone dwa lata temu podporządkowane były muzycznym poszukiwaniom i obserwacjom. Było to kompletnie inne od wcześniejszych doświadczenie. Nie czytałam zbyt wiele na temat Bałkan, nie wzięłam z sobą beletrystyki,  nie oglądałam tez Balkanskiej filmów,  być może dlatego nie wróciłam oczarowana.  Być może brakło tego szczególnego pierwiastka.
Na luźno zgarniając spostrzeżenia.
Serbia. 
To biedny kraj, choć stolicą potrafi zaskoczyć.  Belgrad jest naprawdę urokliwy, szczególnie dobrze go wspominam z powodu uroczego spaceru jaki zafundował mi Mark, Serb poznany na ulicy stoli, który poświecił mi trochę czasu by pokazać miasto. Oprócz Belgradu i Guccy, która była głównym celem naszej podróży, mielismy okazje zobaczyć trochę dzikich Serbskich Krajobrazów.
Bośnia
Sarajewo było tym miastem, które w całej podróży,  zrobiło na mnie największe wrażenie.  Piękne meczety, multikulturowość, zabytkowe mury, oryginalna architektura i osobliwy charakter miasta, to wszystko przemawia do mnie. Mostar,  w przeciwieństwie do stolicy, jest bardzo komercyjny, mimo, że zadbany nie przypadliśmy sobie do gustu, a największą atrakcje stanowił dla nas opuszczony hotel, na który wdrapaliśmy się nielegalnie, spinając się po murze.
Przypadkowe małe miasteczka po drodze robiły wrażenie swoja autentycznością.
Czarnogóra.
W Czarnogórze,  zatrzymaliśmy się w Ktorze, który mimo, że jest pięknym miastem, jest tak silnie naznaczony włoską,  przeszłością,  że nawet przez moment nie przyszło mi do głowy,  że jestem na innej niż włoskiej ziemi.
Chorwacja.
To tu spędziliśmy najwięcej czasu, zatrzymując się w Dubrowniku, nad jeziorami krk oraz plitwickimi. Dubrownik sam w sobie jest piękny,  mimo komercjalizacji tego miejsca ciężko mi odmówić mu piękna!  Krążyliśmy uliczkami poszukując miejscówek z Gry o Tron, a ja staram się udawać Targaryen Daenerys. (Od razu zrobiło się swojsko! ;))  Zaraz po podróżach z kluczem, największą radość sprawiają mi te, gdy mogę obcować z piękną naturą i folklorem, jeziora plitwickie i krk dały nam niesamowitą okazję do takich doświadczeń.
To była podróż, która miała inny cel niż poznanie Balkan od podszewki. To był nasz pierwszy dłuższy wyjazd razem, być może dlatego tak mało jak na mnie skupiła się otaczającej nas rzeczywistości, a idea podrózy z kluczem chwilowo została zawieszona.  Z dzisiejszej perspektywy, że mogłam wyciągnąć znacznie więcej z tej podróży, gdybym wczytała się wcześniej i merytorycznie przygotowała. Nie żałuje jednak! To był bardzo relaksujący czas, a ja oddałam się w zupełności obserwacją i łapaniu kadrów.
Ps. Do bałkańskie relacji jeszcze wrócę, mówiąc szerzej o festiwalu w Gucia, samotnej podróży i Bałkańskiej Muzyce.

This post has already been read 2994 times!

You Might Also Like