Myślałam, że niewiele może mnie już zaskoczyć, przyjmuje ostatnio wszystko jak leci bez mrugnięciem oka. Analizuje kwestie, które byłyby nie do pomyślenia jeszcze pół roku temu: czy nie wynająć pokoju w moim domu ludziom z Bangladeszu, czy nie zostać sprzątaczką w Norwegii i czy nie zrobić prawo jazy na motor. Moje życie nabrało przyspieszenia, a ja mam dla niego dużo tolerancji. Nie spodziewałam się jednak, że coś może mnie do tego stopnia zaskoczyć, że zaniemówię! Tak, ta wiecznie otwarta jadaczka zamilkła za sprawą – niezwykłej niespodzianki jaką zorganizowali dla mnie moi znajomi organizując urodzinowe przyjęcie niespodziankę pod naszym wydziałem! Oniemiałam z zaskoczenia, chyba pierwszy raz brakło mi słów. Był tort i raca i pikolo z terminem ważności do 2014 roku. Dostałam nawet prezent – kubek pełen żelek! Cieszyłam się jak małe dziecko. Fajnie zostać czasem zaskoczonym:) Przedłużeniem tej niespodzianki była domowa impreza, nareszcie miałam okazje pokazać moim znajomym moje rodzinne miasto:)
Dziękuje Wam Moi Mili.
….a później poprawiliśmy u mnie w domu:)
This post has already been read 1607 times!