Zauważyłam, że moje ( przyznam szczerze dość lakonicznie) sformułowane pod ostatni postem zasady pakowania, wzbudziły pewne zastrzeżenia niektórych z Was, postanowiłam więc rozszerzyć temat i ująć rzecz bardziej opisowo, wyjaśniając krok po kroku co warto, a czego nie zabierać z sobą w podróż.
1. Ogarnij temat – kilka pytań zanim przystąpimy do działania.
Każda rzecz, do której człowiek się zabiera powinna być robiona z rozmysłem, zanim więc zaczniemy pakować nasze ulubione rzeczy do walizki, należny zadać sobie przynajmniej kilka pytań:
a) jaki klimat panuje w miejscu do którego wyruszam?
b) jaki tryb życia będę prowadzić na miejscu?
c) jakie zwyczaje/ zasady/prawa panują w miejscu do ktorego jadę.
d) jakimi środkami transportu będę podróżować.
Pytania banalne, jednak nie zawsze zastanawiamy się nad tym wystarczająco długo.Więc powoli przeanalizujmy wszystko, szczegółowo jak należny:
Klimat, oczywiście, ciężko przewidzieć jak wpłynie na pogodę w niektórych miejscach – jak wspominane w komentarzach newralgiczne polskie morze! ( wszystko tylko nie polar! Błagam!). Warto więc znając, kapryśny klimat tego obszaru zabezpieczy się zabierając z sobą oprócz rzeczy na wymarzoną słoneczną pogodę, takie które pozwolą nam przetrwać ciężkie warunki, deszcz i zimno, a jednocześnie zachować własny styl i komfort zwiedzania i wypoczynku. Moim sposobem na całe zło tego świata (:)) są huntery i parkówka, zabieram je z sobą wszędzie, ponieważ zajmują dużo miejsca, podrózujac samolotem zakładam je na siebie ( pojemne kieszenie parkówki mieszczą dodatkowy nadbagaż ( ale to tajemnica!!)) a huntery nie tylko wygodne, ale i bardzo uniwersalne pozwalają mi wyglądać stylowo i czuć się komfortowo, w każdych warunkach. Powiem więcej! Za każdym razem gdy ich z sobą nie wezmę, gorzko tego żałuje, jak w „upalnej” Walencji, która przywitała nas prawdziwym oberwaniem chmury.
Tryb życia na wyjeździe – to wbrew pozorom bardzo ważne pytanie, na które łatwo odpowiedzieć. Zazwyczaj przed wyjazdem planujemy, co będziemy robić i gdzie? Jeśli mamy w planie na przykład odwiedzić Teneryfę i uprawiać tam aktywny trekking, wspinać się na wulkan Teide, odkrywać jaskinie oraz wejść do każdej dziury by zobaczyć prawdziwe życie tubylców na tej kanaryjskiej wyspie, to wówczas nasz strój będzie zupełnie inny, pomimo tego samego miejsca pobytu,niż jeśli planujemy jedyny rekreacyjnie wypocząć na plaży, poznać życie nocne wyspy oraz spacerować przy zachodzie słońca.
Warto wyobrazić sobie te wszystkie sytuacje i przygotować na nie już w domu. Pakując torbę – biorąc pod uwagę pierwszy wariant, zabieramy sportowe wygodne ubrania, oraz trekingowe buty wspinaczkowe (które z racji wagi ) najlepiej założyć od razu do samolotu ( nie będą obciążeniem dla naszego bagażu).
W drugim wariancie nie zapominamy o plażowym pareo, sukience na wieczorne wyjście do klubu oraz dobranych do niej butach, jednak nawet tu, warto pamiętać o zabraniu z sobą wygodnej pary sportowych butów, które przydadzą się gdy niespodziewanie postanowimy udać się na dłuższy spacer po bardziej dziewiczych terenach, wówczas trampki będą jak znalazł!
Zwyczaje/Zasady/Prawa brzmi to może trochę kuriozalnie, jednak jeśli panujemy wyjechać do krajów muzułmańskich i zwiedzać tamtejsze świątynie musimy pamiętać, o zakrytych nogach oraz głowach, w wielu miejscach można przed wejściem pożyczyć chusty, jednak nie należny to do najprzyjemniejszych rzeczy. Warto więc mieć z sobą chociaż jedną długą spódnice oraz chustę, która po pierwsze osłoni przed chłodem, może posłużyć jako osłona na biodra na plaży oraz będzie przydatna podczas odwiedzin wspominanych wyżej meczetów.
Środek transportu to niezwykle ważna kwestia, czasem same utrudniamy sobie życie, zakładając obcisłe dżinsy, które uważamy za niezwykle wygodne, których wygoda okazuje się jednak wątpliwa gdy przychodzi nam przesiedzieć w nich 15 godzin w samochodzie! ( nie przeczę są jednak takie, z dodatkiem lycry w których możemy czuć się naprawdę komfortowo ( patrz mój nstagram) Warto o tym pamiętać, pakując swój bagaż, pokazana w ostatnim poście sukienka była moim wybawieniem, podczas wielogodzinnych podroży samochodem, przez państwa nadbałtyckie, ale i podczas mojego samotnego powrotu z Tallina ( tu przykład) do Jaworzna ( busami i pociagami) było mi w niej po prostu wygodnie, mogłam w niej spokojnie spać z podkurczonymi nogami, niebojąca się jednocześnie, że będę świecić tyłkiem, bądź po prostu coś będzie mnie uwierać.
Kolorystyczna selekcja, jeśli wprowadziłyście na co dzień proponowane przeze mnie zasady ograniczenia (tu więcej na ten temat) palety kolorystycznej w swoich garderobach, ten fragment możecie pominąć, bowiem wasze ubrania samoistnie powinny do siebie pasować, jeśli jednak nie – proponuje podczas wyjazdu ograniczyć kolory do maksymalnie 5-6. Najlepszą opcją jest biel, czerń, beż bądź odcienie szarości i dwa kolory, które najlepiej pasują pod waszą kolorystyczna analizę ( np. czerwony dla zimy, zielony dla jesieni, niebieski dla lata) ja wybieram zgniła zieleń i odcienie szarości, a do tego na ożywienie czerwień oraz granat. Moja propozycja kierowana jest oczywiście do wszystkich osób, które interesuje slow fashion, zacięte fashionistki, niestety nie znajda zrozumienia dla moich rad. ( przepraszam:))
Co z tą biżuterią? Ja jestem przykładem najgorszym, bowiem nie używam biżuterii prawie wcale, uważam jednak, że jeden ciekawy wisior, który ożywi codzienną stylizację, albo doda trochę animuszu na wieczór, zwykłej plażowej sukience, która dzięki niemu przeistoczy się w wieczorową kreację – nie jest złym pomysłem. Zabieranie z sobą jednak całej szkatułki korali, wisiorków oraz kolczyków, może być problematyczne i uciążliwe osobiście odradzam, proponuje jednak, zabranie z sobą barwnej chusty, która ( patrz punkt 1) może okazać się wielofunkcyjnym dodatkiem oraz jednocześnie pomoże ożywić strój. dobrym rozwiązaniem jest również apaszka, lekka, w uniwersalnych kolorach może być dodatkiem do kilku stylizacji.
Buty – największy problem, bez względu na to na ile jedziemy dni, warto mieć z sobą minimum dwie pary butów. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy, buty to jednak ta cześć garderoby, która przy częstym eksploatowaniu szybko się zużywa… Czasem zdarza się, że jedna para obedrze nas niemiłosiernie, szkoda tracić wówczas czas na siedzenie w hotelu i cierpienie w butach, które nie dają nam żyć! Warto więc oprócz plastrów mieć zawsze drugą parę na zmianę. Tu ciężko powiedzieć ile par warto z sobą zabrać, wszystko zależy od tego jak odpowiemy sobie na pytania w punkcie pierwszym. Moja podstawowa zasada brzmi – nie brać butów, w których nie da się chodzić. Jeśli czytają to jacyś mężczyźni, może pojawić się na ich twarzy uśmiech niedowierzania, jednak naprawdę w niejednej kobiecej szafie mnóstwo jest botów, które nadają się np. tylko do siedzenia, bądź tylko do krótkiego spaceru z lokalu do samochodu, no ewentualnie do krótkiego 2 godzinnego spaceru. Takim butom na wyjazdach dziękujemy, warto nawet na wieczorne wyjście do lokalu zabrać z sobą taką parę obcasów, w której możemy chodzić śmiało w ciągu dnia ( np. skórzane sandały na platformie, bądź ultra wygodne espadryle, dobrym rozwiązaniem są też skórzane koturny). Jak wspominam wyżej ja nie ruszam się z domu bez hunterów, conversow i skórzanych botków, a gdy jadę w cieple rewiry zabieram również z sobą skórzane sandałki ( na ostatnim zdjęciu), które od 5 lat podróżują ze mną wszędzie. ( przypominam post o jakości )
Fashion moments, czyli to ubrania stworzone są dla Ciebie nigdy na odwrót nie chciałabym się powtarzać, dlatego w tym miejscu odsyłam Was do postu, w którym zrobiłam wykład na temat ( tu możecie go przeczytać), korzystania z swoich ulubionych rzeczy na co dzień, nie zostawiania ich na specjalna okazje! Dlatego proponuje zabierać je z sobą również w podróż.
Wielofunkcyjna sukienka – do zadan specjalnych i na zwykly dzien
Na koniec dodam, że ja bez względu na charakter wyjazdu, nigdy nie zapominam o sukience, na tyle wygodnej bym mogła w niej swobodnie zwiedzać, przewiewnej by chłodzić ciało i jednocześnie, po założeniu odpowiednich dodatków nadającej się na letnie ( wiec mniej zobowiązujące) wieczorne wyjście. Tu na zdjęciach z dzisiejszego postu moja wielofunkcyjna sukienka, która służyła mi na wielu egzaminach (tu), kilku konferencjach (tu), jednocześnie jednak służy mi ona na co dzień ( o dziwo latem i zimą) jako zwykły strój na uczelnie ( zestawiona nie z marynarką a zwykłym swetrem (tu)), na przepychanki z koszykiem w biedronce czy tak jak tu powyżej jako sukienka do zwiedzania. Ważne by wybierając swoją uniwersalna sukienkę dopasować ją do swojej sylwetki oraz zwrócić uwagę na materiał z jakiego jest wykonana, moja jest z żorżety, nie mnie się prawie wcale ( !!!) i mimo kobiecego fasonu daje wiele swobody, nie ograniczając w żaden sposób moich ruchów. przy tym wszystkim jej kolor jest na tyle neutralny, że z łatwością mogę zestawić ją z rożnymi dodatkami.
Sukienka: H&M, Sandały: Zara, Płaskie Sandały: Zara, Torba: Mango, Pasek: Mojego Dziadka :*- Vintage
Czy zgadzacie się z moimi sugestiami? Może macie jeszcze inne propozycje? Czy znalazłyście już swoja sukienkę wielofunkcyjną?
Zapraszam Was do śledzenia mojego instagramu
This post has already been read 3176 times!