Czasem niewiele trzeba by odbyć daleką podróż, niekiedy kilka godzin z książką potrafi przenieść nas dalej niż samolot lecący na drugą stronę globu, a innym razem to właśnie film przenosi nas w inny wymiar, gdzie zatracamy się bez reszty. W przypadku tych ostatnich zdarza się to niestety niezwykle rzadko, jednak za każdym razem gdy mi się to przytrafi nie zapomnę o tym wspomnieć.
Spotkało mnie to na początku października, gdy za sprawą najnowszej produkcji – Richarda Curtisa, Czas na miłość. miałam okazje zanurzyć się w fikcyjny świat bez reszty i odbyć wraz z jego bohaterami, magiczną podróż w czasie
Gdy zobaczyłam w sierpniu trailer tego filmu, byłam oczarowana motyw podróży w czasie, Rachel McAdams i Londyn,-wiedziała, że z tych składników nie może wyjść nic złego. Zakładałam, że będzie to po prostu ciepło opowiedziana historia, trochę ekscentrycznej miłości ( no w końcu nie wszyscy możemy przenosić się w czasie! ( Niestety!!)). Jakże myliłam się. Polski tytuł niezwykle spłaszcza problematykę tego filmu, oryginalny – „O czasie” o wiele lepiej oddaje sens tej opowiastki, która przede wszystkim mówi o tym jak cenna jest każda chwila i jak ważni są w naszym życiu ludzie..
This post has already been read 2268 times!