Przywożenie pamiątek z podróży, wiąże się z ryzykiem zagracenia mieszkania, zbędnych wydatków i niczego przyjemnego, za to przywożenie z podróży przepisów, wzbogaca kuchnie i przywołuje wspomnienia, nawet po kilku miesiącach, czy latach od powrotu z podróży. Notuje, obserwuje i zbieram takie kulinarne doświadczenia, by odtwarzać je w swojej kuchni. Dziś na stoł trafia moje ulubione śniadaniowo-lunchowe danie z USA czyli Jajka po benedyktyńsku w sosie holenderskim.
Istnieje kilka wariacji tego dania, można zrobić je z łososiem pieczonym lub wędzonym, szpinakiem, grubym plastrem szynki, bądź sera- to mój dzisiejszy wariant. Danie standardowo jest szybkie do wykonania i bardzo smaczne!
Czego potrzebujemy?
-
1- jajko
-
połówka bułki
-
połówka pomarańczy
-
gruby plaster sera białego
-
kilka liści szpinaku ( bądź innej sałaty) do dekoracji
Do sosu holenderskiego:
-
2 żółtka
-
Łyżeczka musztardy
-
Łyżeczka soku z cytryny
-
Łyżka śmietany 18%
-
Sol i pieprz
-
(dla lubiących na słodko kwaśno troszeczkę miodu)
Sos holenderski można zrobić na różne sposoby, z masłem klarowany, winem ja szukałam sposoby najchudszego i nie wymagającego klarowania masła. Zastąpiłam je wiec śmietana. Zółtka razem z musztardą i sokiem z cytryny mieszamy na gładka masę ( ja robiłam to bez miksera) dodajemy śmietanę i przyprawy, ja dodałam trochę miodu, żeby miało słodo-kwaśną nutę.
Jajka po benedyktyńsku wymagają trochę cierpliwości. Do gotującej się wody dodajemy trochę octu (łyżkę stołową) spokojnie, jajko nie przesiąka smakiem octu. Wbijamy jajko i nakładamy pływające w wodzie białka na żółtko, starając się utrzymać je w formie kulki (uwaga nie można przebić żółtka, wówczas zabaw stracona i trzeba zaczynać od początku). Po około 2 minutach wyciągamy plastikową łyżką jajko, bardzo delikatnie i układamy na przygotowanej bułce.
Polewamy sosem, kroimy pomarańcza i gotowe!
Smacznego!
This post has already been read 2470 times!