Przez ostatni miesiąc patrzyłam z lekkim niedowierzaniem na to co w związku ze światami działo się dookoła. Prezentowy szał, który ogarnął całe internety, był dla mnie w tym roku wyjątkowo ciekawy, bowiem postanowiłam odpuścić i zwyczajnie nie brać w nim udziału. Z pozycji obserwatora cały ten szał wydawał mi się z socjologicznego punktu widzenia ciekawy.
Pisałam wielokrotnie o tym, że od lat systematycznie staram się eliminować liczbę posiadanych rzeczy inwestuje w wspomnienia i nowe doświadczenia. Znaleziona w sieci sentencja „Collect memories no things”, świetnie oddaje, moją domenę życiową. Jak pogodzić taki anty konsumpcyjny tryb życia z świąteczną gorączką zakupów?
Czwarty Kwartał.
Z miejsca, w którym siedzę ( firma digital marketingowa zajmująca się szeroko pojętą reklamą) mam doskonały punkt obserwacyjny na temat szaleństwa konsumpcji. Budżety reklamowe biją rekordy w okresie przed świątecznym od października po grudzień, tak samo jak liczba sprzedaży na stronach sklepów internetowych. Z roku na rok notujemy większe obroty, a machina ta wydaje się nie mieć końca. Świąteczne perpetuam mobile działa też po świętach, gdy z przyklejonym sztucznym uśmiechem, udającym zadowolenie z prezentów, gdy tylko znikamy z pola widzenia, sprzedajemy dalej nasze „wymarzone podarunki” na olxie, allegro czy innym świstaku.
Świąteczny Stres
Święta to co roku czas stresu związanego z prezentami. O ile stres w stylu co kupić i czy spodoba się to danej osobie, jest dla mnie zupełnie akceptowalny, po prostu lubię obdarowywać bliskich i mam wrażenie, że całkiem nieźle mi to wychodzi, o tyle, wizja prezentów pod choinką, które ktoś kupił dla mnie, jest zawsze najbardziej stresująca. Jestem z tych, którzy niczego nie potrzebują. Jeśli czegoś chce to zwyczajnie sobie to kupuje( od ręki, albo odkładam i za jakiś czas to mam, a czasem czekam trochę by przekonać się czy faktycznie tego chce i dziwnym trafem chęci odpływają).
Błędne koło prezentowe
Coroczny stres co zrobię z tymi dobrodziejstwami, które na mnie spłynęły, gdzie je upcham, jak puścić je dalej w obieg i to poczucie winy, że ktoś wydał pieniądze chciał sprawić mi radość, a ja jestem taka niewdzięczna, zwyczajnie psuł mi święta i napawał winą. To smutne, że tracimy energie na pogoń za przedmiotami, dla bliskich, których nie potrzebują, po to by po świętach, starali się je upchnąć w jakiś kąt bądź głowić co z tym fantem zrobić. Tracimy pieniądze energie, udajemy radość i na nowo borykamy się z przedmiotami, których nie potrzebujemy.
Stop.
W tym roku postawiłam sprawę inaczej, zaproponowałam, żebyśmy zrezygnowali z prezentów, moja Mama odetchnęła z ulgą, dając mi do zrozumienia, że też o tym myślała, tylko nie chciała sama tego proponować. Ucieszyłyśmy się obydwie i myślę, że wszystkim nam ulżyło. Każdy za to ugotował coś od siebie i to był nasz wkład w święta. Nikt nie stał nad garami całą wieczność, nie miał pretensji o poświęcone tygodnie na pracę nad świątecznym stołem. To małe odstępstwo, które zapoczątkowało nową tradycję, wprowadziło w nasze święta dużo luzu i pozytywnej energii. Obdarowane zostało tylko dziecko, z którym wspólnie bawiliśmy się na podłodze prezentami.
Sukienka: h&m/ buty: stradivarius/ chusta: second-hand/ okulary: zara
My z Fahadem prawdopodobnie, kupimy sobie, razem z okazji świat bilet w jakieś fajne miejsce, ale nie teraz jeszcze, jak przyjdzie promocja. Wiecie co? To jedna z lepszych decyzji na święta. Jaki jest Wasz stosunek do prezentów? Sugerujecie swoim bliskim co byście chcieli dostać? Robicie prezenty własnoręcznie? Jestem bardzo ciekawa, dajcie znać proszę.
pozdrawiam serdecznie
Nancy Irving
This post has already been read 3597 times!