JEDZENIE PODRÓŻE

Ryga i Jurmala, Tallinn i Wybrzeże. Po co wracać do Krajów Bałtyckich?

8 czerwca 2017
Po co wracać do Krajów Nadbałtyckich? Wracać!? Po pierwszej wizycie tam wydawało mi sie absurdem, zeby jeszcz ekiedykolwiek popatrzeć w tym kierunku.  Mocno rozczarowała mnie pierwsza wizyta 4 lata temu, w tej częsci Europy o któryej wówczas wiele czytałam, być może zbyt dużo oczekiwałam; czytałam, oglądałam zbyt podkolorowane zdjęcia, bądź przyjechałam z zbyt wygórowanymi wyobrażeniami? Byłam tez mało doświadczonym podróżnikiem, stad wielkie oczekiwania. Po 2 tygodniach road tripu po Litwie, Łotwie i Estonii, uznałam, że raczej już nie zawitam w te strony. Dwa tygodnie po powrocie, trafiła mi się wyprawa życia na Koło Podbiegunowe 28 letnim Kultowym Ikarusem, która leciała trasą przez Kraje Nadbałtyckie prosto na Nordkapp. (Nigdy nie mów nigdy!) Gdy odwiedzałam je drugi raz, miałam ciągle jeszcze tą masę wiedzy w głowie, oprowadzałam więc część Ikarusowej załogi po Rydze i Tallinnie, wówczas z tej perspektywy, miasta te wydały mi się jakieś przyjaźniejsze, trochę bliższe, bardziej znajome. Mimo woli wywiązała się miedzy nami relacja. Gdy w zeszłym roku, w święta Wielkanocne Fahad powiedział, że nigdy tam nie był i miło byłoby pojechać razem, pomyślał, co mi szkodzi. Tym sposobem  mimo wcześniejszych postanowień, trafiłam trzeci raz do Krajów Nadbałtyckich. Wilno widziałam tylko raz, może nasz czas jeszcze nie nadszedł? Zapraszam na spacer po Rydze i Tallinie.
Po co wracać do Rygi?
Ryga była jedyną ze stolic, która urzekła mnie od pierwszego wrażenia, być może dlatego, że zwiedzałam ją sama. Jest coś magicznego, w samotnych podróżach tylko Ty i zupełnie nowe miasto… Miałam więc czas by słuchać Ryskich opowieści i dowoli podziwiać łotewską secesje. Dlatego, na powrót do Rygi bardzo chętnie przystałam, poszukując jednocześnie pewnych alternatyw.
  1. Targ.
Jestem z tych, którzy na słowo targ, dostają gęsiej skórki z podniecenia. Ogromny spożywczy targ mieszczący się w wielkich modernistycznych halach, jest więc jednym z obiektów, obok których nie powinno przechodzić się obojętnie, tym bardziej gdy chce się spróbować lokalnych produktów i pobyć z tubylcami. To żadna turystyczna atrakcja, to typowy warzywny market, w którym kupimy przysłowiowe mydło i powidło. Ale za to ta konstrukcja, ta wielkość, ten koloryt!
  1. Secesyjna Dzielnica.
Być w Rydze i nie odwiedzić secesyjnej dzielnicy, to znaczy nie widzieć nic w tym mieście. To jeden z piękniejszych przykładów secesji w Europie, można się zatracić przyglądając się pięknym elewacją. Tuz obok jest uroczy park, w którym warto na chwile odpocząć.
  1. Pierogarnia 24 h!
Coś wspaniałego, tanio błyskawicznie i zaskakująco! Wschód generalnie zaskoczył mnie wielokrotnie swoimi 24 usługami, w Petersburgu Kwiaty 24 na dobę to standard, można spotkać je wszędzie. Pierogarnia, to super odmiana, dla wszem obecnych fastfoodów.
  1. Irish pub w średniowiecznym stylu.
Miejsce mieści się w piwnicy, na obrzeżach starego miasta. W środku panuje półmrok, a wystrój pozwala nam poczuć się jak w starej karczmie. Jedzenie jest bardzo syte. Przy pewnej dozie szczęścia, może załapiecie się na koncert folkowego zespołu. My trafiliśmy na klimatyczny irlandzki folk. Krąząc po mieście, w temacie folku, warto również zajrzeć do ogromnego muzycznego, gdzie jest duzy wybor folkowej muzyki.
Adres: The restaurant Rozengrals is located in the centre of Old Riga on the Rozena Street./ Rozengrals jest na starym mieście ul. Rozena
  1. Restauracja na szczycie,
Restauracja na szczycie, wierzy zegarowej, dworca głównego, być może nie brzmi zbyt zachwycająco i wcale nie tak łatwo tam trafić, ale jest warta fatygi. Będąc na dworcu trzeba się trochę naszukać, żeby trafić na windę, która weźmie nas na wieżę. Widok z góry jest piękny, można podziwiać czerwone dachy Rygi i liczyć do woli niezliczone iglice kościołów czekając na swój obiad. Nie jest to najtańsze miejsce, ale jest warte swojej ceny, Jeśli zostanie Wam trochę zaskórniaków warto zainwestować w te wspomnienia, szczególnie przy ładnej pogodzie.
  1. Drewniane domki w Jurmali.
Jurmala, to Ryska wersja polskiego Sopotu, jest więc deptak, masa turystycznych knajp oraz stargany uginające się od tandety. Jednak podobnie jak i nasz Sopot, ma w sobie coś magicznego, jeśli tylko spróbujemy odsunąć się nieco od turystycznych szlaków. Szczególne wrażenie robi dzielnica drewnianych secesyjnych domków, ukryta w lesie na drodze do plaży. Warto zboczyć z deptaku i przespacerować się uliczkami i podziwiać słodkie domeczki. Sama plaża jest bardzo szeroka i ze swoim pięknym białym paseczkiem robi bardzo przyjemne wrażenie, jest wspaniałym miejscem na spacer. Do Jurmali dotrzemy pociągiem z Rygi, to zaledwie pół godziny.
    7. Siostra nie-bliźniaczka naszego Pałacu Kultury
Ryga może się poszczycić siostrzyczką naszego Pekinu, nieco mniejsza ale równie uroczą, obowiązkowo trzeba uda się pod nią i przyjrzeć z bliska detalom, socrealizm nie jedno ma imię!
Z Rygi, dzieli nas busem tyko 4 godziny od Tallinna, ponieważ ciągle połączenia lotnicze są dość drogie, skoro udaliśmy się na Północ warto odwiedzić Tallinn. Dlaczego?

Po co wracać do Tallinna?
  1. Naleśnikarnia. Kompressor
Właściciele tej naleśnikarni naprawdę powinni mi płacić za reklamę, nie zliczę tłumów, które tam oddelegowałam! Kompressor, to moje ulubione miejsc. Tym bardziej, ze jestem z tych naleśnikożerców. Tu szczególnie polecam naleśniki z rybą, rzekomo estoński przysmak, chociaż ludzie z couchserfingu nie mieli o tym pojęcia.

  1. Pirita
Tallinn jako miasteczko portowe, może poszczycić się też piękną plażą, polecam spacer 20 minut na wschód od miasta, bądź przejażdżkę miejskim autobusem. Widoki są tego warte.
  1. Średniowieczna Architektura.
Ciężko znaleźć podobne miejsce w Europie do Tallińskiego starego miasta. Nie można odmówić estońskiej stolicy klimatu. Stare miasto jest na tyle duże( jak na stare miasto) i tak jednolite, że może po kilku godzinach wydać nam się wręcz zbyt słodkie, jednak warte jest tego by poświecić mu trochę czasu. Jeśli damy się ponieść wyobraźni możemy poczuć się jak w innej epoce.
  1. Zapomnij o elektryczności
Jeśli marzy Wam się podróż w czasie, macie okazje poczuć się jak w średniowiecznej wiosce, kosztując średniowiecznej strawy gotowanej na ogniu niczym w minionej epoce. Zapomnij w tym miejscu o elektryczności, o wi fi nie wspominając. Atrakcje te znajdziecie w ratuszu na samym środku rynku.
  1. Kalmaja, drewniany raj
Tak jak Ryga ma swoją Jurmale, tak Tallinn Kalamaje, czyli przedmieścia, złożone z tradycyjnych drewnianych domków, jakie można spotkać w wielu miastach Estonii, Parnawie czy Tartu. Warto zawędrować tutaj ( jeśli jedziecie Ecoliness, bądź Simpleexpressem – dworzec, na którym wysiądziecie, będzie w okolicy). To zupełnie inne oblicze Tallinna, do mnie swoja autentycznością przemawia o wiele bardziej.
To tylko kilka z szczególnych miejsc, które zapadły mi w pamięć podczas trzykrotnych odwiedzin, Łotwy oraz Estonii, zabrało mi się na te wspominki, ponieważ jutro wybieram się do Wilnia,  gdzie Fahad będzie grał wieczorem swój koncert, jadąc w te strony, chciałam odtworzyć wszystkie refleksje, żeby nie umknęły mi podczas kolejnych podróży. Moja relacja z Wilnem jest bardziej skomplikowana, nie polubiliśmy się za pierwszym razem, mam nadzieję, że teraz ( za sprawą koncertu z Baltic Balkan) nieco odczaruje sobie miasto. Może tym razem zaiskrzy?
Pozdrawiam ciepło

This post has already been read 4145 times!

You Might Also Like