Kocham festiwale, karnawały, lokalne święta, uwielbiam podpatrywać szczęśliwych ludzi i bawić się razem z nimi. Dlatego, tez na mojej booked liście, tak wiele było właśnie lokalnych świąt, w tym roku, udało nam się zobaczyć bardzo wiele z nich, niektóre nas oczarowały, inne zaskoczyły, były tez takie, które zupełnie odbiegały od naszych wyobrażeń. Dziś opowiem, Wam o obchodach święta świętego Patryka, patrona Irlandii, które najhuczniej obchodzone są w Dublinie. Jak było? Czy warto, i jak naprawdę wyglądają obchody? Jesteście ciekawi?
Garść historii. St Patryk
Żeby zrozumieć o co chodzi w tym zielonym szaleństwie. Musimy zagłębić się w historię świętego, pierwszego, który schrystianizował pogańską wyspę. Patryk, był męczennikiem, który odkrył w sobie siły i postanowił nawrócic pogański naród zamieszkujący wyspę. Internet obfituje w miliony stron poświęconych świętem, ja daruje więc sobie streszczanie jego żywota. (więcej np tu )
Obchody
Zanim zdecydowaliśmy sie przyjechać do Irlandii, dużo czytaliśmy i szperaliśmy w internecie na jej temat. Wyobrażałam sobie genialna paradę, wielkie uliczne show, przynajmniej na skale Fallas w Walencji (link). Stąd podekscytowanie i radość. Byłam pewna, że kolorowy korowód będzie śnił mi się po nocach, a całość przyćmi Chiński Nowy Rok świętowany w Londynie, a moze nawet karnawał w Wenencji? Rzeczywistosc jest jednak bardziej prozaiczna. 17 marca to w Irlandii dzień wolny. Irlandczycy w większości zostają w domach i oglądają paradę w telewizji, bądź uczestniczą w tej organizowanej w ich miastach, od po południa zasiadają w pubach i świętują z bliskimi. Młodzież jedzie do Dublina, lecz nie na paradę a by zająć jak najwcześniej miejsce w pubach na Tample Bar. Które zaraz po skończeniu występów będą przepełnione aż po brzegi. Dla kogo więc ta parada? W większości dla turystów, którzy ściągają tłumnie do miasta, ubierają się w zielone boa, kapelusze troli i rude brody i obserwują paradę.
Niestety to niezbyt dobry pomysł, by 500 tys osób stało wzdłuż jednej ulicy, bez schodów, podwyższenie i innych udogodnień pozwalających zobaczyć coś więcej niż zielone kapelusze stojących przed nami przebierańców. Nam udało się wspiąć na pomnik i z jego stopni zobaczyć paradę.
Jeśli przyjeżdża się dla samego przedstawienia i stolicy, można być rozczarowany, jednak sami Irlandczycy oraz atmosfera zabawy i radości, jaką wokół siebie roztaczają jest zaraźliwa i rekompensuje, wiatr, deszcz i zimno!
Jak obchodzić st patric day?
Przede wszystkim należy ubrać się na zielono, zieleń to narodowy kolor Irlandii, który nawiązuje do niezwykle intensywnych krajobrazów wyspy a także, przypisywanej Świętemu Patrykowi Koniczyny. Głównym symbolem Irlandii oraz Sw Patryka jest koniczyna – Shamrock, która według legendy była wykorzystana przez świętego do przedstawienia trójcy świętej. dziś utraciła już charakter religijny, utożsamiana z Zielona Irlandią, przypinana do piersi, oraz wykorzystywana do zdobienia strojów podczas parady. Co ciekawe St Patric Day to nie tylko święto narodowe Irlandzczyków, to jedno z najchętniej obchodzonych świat na świecie, a sam Patryk jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych świętych!
Przebrania
Każda okazja w której można się przebrać i świętować z innymi jest dobra. Wielka przyjemność sprawia, spacerowanie między uczestnikami i oglądanie strojów. Każdy stara się choć małym akcentem zieleni zaznaczyć świąteczny charakter stroju. Im więcej zielonego tym lepiej. Peruki, leginsy, makijaże oraz kapelusze a nawet urocze zielone i kwieciste garnitury jak najbardziej w tym dniu w modzie!
Guiness
Tak naprawdę w całym tym świecie chodzi o to co w Irlandii najważniejsze 😉 czyli zabawę w pubie przy Guinnessie ewentualnie innym wyspiarskim wyrobie.
Tample bar Dublin-ska Mekka
Teraz dochodzimy do brutalnej prawdy, nie oszukujmy się Dublin nie jest ładnym miastem, pamiętniki i relacje z podróży donoszą, że kiedyś jednak był… Jego przebudowa, z pogwałceniem jakichkolwiek zasad estetycznych i dbałości o urbanistyczne planowanie zniszczyła uroczy gregoriańskim charakter miasta, którym szczyciło się jeszcze na początku XIX wieku. Jedynym kwartałem miasta, w którym niemal cudem uratowano zabytkowe kamienice jest dzielnica Tample Bar. Stosunkowo niedawno, bo pod koniec lat dziewięćdziesiątych otwarto tam kilka pubów oraz sklepików artystycznych, co spowodowało ożywienie tej części miasta. Obecnie miejsce to pełne jest po brzegi turystów oraz lokal-sów., a także małych lokalnych sklepików oraz pubów, w których można nacieszyć oko i opróżnić kieszenie. Spokojnie ilość pubów jest tak duża, że nie sposób napić się w każdym z nich, najlepiej wybrać jakiś dla siebie. Warto spędzić tu więcej czasu, to najbardziej klimatyczne miejsce, tej mało estetycznej stolicy.
Dusza James’a Joys’a
Zostając w Tample Bar, warto przespacerowac, sie pod Blooms hotel, dekoracja jego elewacji to prawdziwy raj! Wielkie murale, które nawiązują do twórczości Alfonsa Muchy, przedstawiając postacie z powieści, bez, której ciężko sobie wyobrazić to miasto -Ullisessa Jamesa Joysa. Dla miłośników powieści organizowanych jest wiele tras spacerowych, można też odwiedzić dom pisarza a także muzeum pisarzy w Dublinie.
St Patric to jednak, nie najlepszy czas, żeby zwiedzać Dublin, to trochę tak jakby postanowić udać się na relaksujące zakupy na Londyńskim Oxford Street w sobotnie popołudnie, gdy 1/4 10 milionowe populacji miasta wpadła akurat na ten sam pomysł. .
To co najlepsze w Irlandii.
Gdy zmęczy was tłum warto udać się na przedmieścia i nacieszyć oczy tym co w Irlandii najpiękniejsze i otoczyć się prawdziwą zielenią, a gdy nas mocno przewieje udać się do małego wiejskiego pubu, zamowić steew ( irlandzki gulasz) oraz Guiness i wdać się w rozmowę z Irlandczykami to gotowy przepis na doskonałe irlandzkie wakacje. To w Irlandii podobało mi się najbardziej.
This post has already been read 3038 times!