Uwielbiam wrzesień! Zawsze tak było, byłam tym kujonem uwielbiającym powrót do szkoły, zbierającym nałogowo kasztany i liscie:) Wszystkie barwy jesieni mieszkają w mojej szafie i patrzenie na nie z automatu poprawia mi humor, we wrześniu temperatura wreszcie osiąga ukochane 17 stopni, a ja czuję, że w pełni mogę cieszyć się życiem 🙂 Ten wrzesień był wyczekiwany bardziej niż wszystkie wcześniejsze – bowiem czekaliśmy na zaplanowany kilka miesięcy wcześniej trip na Svalbard. Ale to nie wszystko, ten wrzesień przejdzie do historii jako jeden z ważniejszych nie tylko z powodu idealnej podróży marzeń, ale przede wszystkim Frankiego, który zdominował wszystko. Zapraszam Was na urywki z codzienności, która cieszyłam się jak wariat, bo we wrześniu wszystko cieszy jakoś bardziej:)
Początek września to szalony okres, dla nas jedno wielkie przygotowanie do podróży, pakowanie, tworzenie notatek doczytywanie książek, któremu jednocześnie towarzyszł koszmarny młyn w pracy. Gdy wsiadałam do samolotu z wyłączonym telefon słuzbowym, bez komputera czułam jak pulsuje mi w głowie, nie pamietam kiedy tak bardzi potrzebowałam się ostatnim razme odciąć. Dziekowalam sobie w duchu, ze najwazniejszym przygotowywaniem do podrozy zajelam sie jeszcze w sierpniu..
Svalbard
Svalbard dał nam takie wyciszenie, komfort, bliskość natury, że po powrocie nie potraciłam się odnaleźć. Kocham Warszawę, lubie moją prace, ale ta podróż coś w nas zmieniła. Obudziła pragnienie by być blizej natury, by móc częściej wsłuchiwać się w siebie, by się zdystansować i po prostu byc, bez miliona bodźców, najlepiej w surowym klimacie.. Kto wie gdzie nas znów poniesie. Moze następny raz w koncu na dluzej. Svalbard pokazał mi, że ciagle jeszcze tkwi we mnie marzenie by pobyc gdzies dłużej.
Gotowanie
Na Svalbardzie gotowaliśmy i te nasze wspólne gotowanie przypomniało mi jaka to frajda, dlatego po powrócie zaczęłam próbować odtworzyć przepisy poznanie w podróży. Dwa podejscia do gofrów oraz najlepsza zupa rybna jaką jadłam ( zaraz po tej oryginalnej na PolarGirl) powtórzona u nas w domu. Przepis podam w przyszłym tygodniu na blogu.
Katowice
We wrzensiu odwiedziliśmy Katowice i cieszylismy się hispterskimi miejscówkami, a jest czym bowiem z sezonu na sezon ( jak ostatnio Wam pokazywałam jest ich co raz więcej). Ze wstydem przyznaje, że pierwszy raz odwiedziałm Fabrykę Porcelany i z miejsca się zakochałam wspaniała stara XIX wieczna fabryka służąca dzis jako hala wystawowa, pub i miejsc koncertów, ozdobiona muralami jest zwyczajnie w świecie genialna! A pojechaliśmy tu z powodu koncertu Dubiza Kolektive, bałkanskiego zepsołu, który widziałam po raz 5 za kazdym razme jestem pod wrażeniem ich energii. Są genialni i juz. Jeśli nie znacie do nadrobienia Bosniacki Balkan Punk.
Śląsk, to przede wszystkim powrót do domu, ostatnie spacery po polach pełnych nawłoci ( w moim ukochanym kolorze!) długie rozmowy z Babcia i Mamą w altance oraz nocne dyskusje z Dziadkiem. Długie poranki z mamą przy sniadaniu i lumpojork, który zasypia na kolanch, to taka kwitesencja szczęścia.
Jesień w Warszawie
We wrzesniu wrócilismy do naszych typowych zwyczajów, odkrywania nowych warszawskich miejsc, cyklicznych spacerów nocą po starym miescie, odkrywnaiu knajp, nowych smaków oraz jesli pogoda dopisuje jezdzie na rowerach Verturilo i Hulajndze. Ile to radosci daja takie proste czynności . Jelsi brak pomysłu co robic w słoneczne popołudnie w Warszawi – polecam spacer po Zoliborzu i Cytadeli lub wizytę na Saskiej Kepie śladem Moderny, swietnym pomyslem są tez tematyczne spacery. Wsród nowo otwartych miejsc, napewno polecam Muzeum Gier Komputerowych.
Jak zawsze nie zabrakło wizyty w Hali Gwardii, gdzie zagladamy by karmić nasze uzależnienie od japonskiej Matchy🙂
W ostatnim tygodniu września, trafił do nas Franky i zmieniło się wiele. Radość ze spacerów jeszcze większa, a każdy dzień to obserwacja jak się zmienia, jak uczy jak mądrzeje i przyzwyczaja do nas.
Ksiazki i Filmy – wrześniowe polecenia
We wrzesniu udało mi sie skonczyc kolejną część Jo Nesbo, tom 10 Policja. Cholernie dobry kryminał, jedna z lepszych częsci norweskiego autora. Trzymający w napięciu ciężki do od szyfrowania ( szczesliwie zaczełam od 4 tomu więc przede mna jeszcze 3 pierwsze no i ostatni 11 „Nóż” :). Aktualnie walczę z częścią której akcja dzieje sie w Australi ( („Nietoperz”) zaczełam nowe dzeło Filipa Springera „Po 12…” , ale w samolocie zwyciezyło pragnienie przeczytania od deski do deski wybitnego wdania magazynu Ksiazki, az ciezko wybrac na którym artykułe warto najpierw się skupić. Refleksyjne, mocne, dobrze napisane pozostawiające nas z przytłaczająca wiedzą i mętlikiem myśli. Dzięki, niektórym tekstom patrzymy na czytane książki z innej perspektywy, napwno dobrym preludium do lektury Po 12…, jest wywiad z Filpem Springerem. Po nim długo wpatrywałam sie za szybę samolotu. Na dniach wrócę z zestawieniem ksiązke, które warto przeczytać przed podróżą na Svalbard, moja kupka od powrotu znacznie urosła🙂
W kinie, ostatkiem załapałam się na Woodego Allena i jego Deszczowy Dzien w Nowym Jorku, Kto nie widział jeszcze niech biegnie co sił w nogach ku pochwale powolnosci. To spokojny, lekki film, który wprowadza nas w miłą atmosferę i może sprawić, że niczym główny bohater pokochamy deszcz. To film, który ogląda się dla pięknych kadrów, muzyki i nierelanych dialogów, od co wieczorowy umilacz. Drugi film to zupełnie inna bajka, po tym filmie na długo pozostajemy po za światem, chodzi oczywiscie o Ad Astra, poruszający teatr jednego aktora, prawie trzygodzine milczenie, kilka monologów i przepiękne obrazy kosmosu, to bardzo nietypowy film, o poszukiwniu siebie, odnajdywaniu się w relacjach z bliskimi, ambicjach i priorytetach oraz pasji przezwyciężającej wszystko.
PRACA
Na koniec ostatnie fimowe polecenie, tym razem z Netflixa, polska pozycja „Panie Dulskie”, zaskakujący, trzyjacy w napięciu z genialną obsada i przepiękną scenografią. Definitywnie warty zobaczenia. Wspaniała kreacja Krystyny Jandy oraz intrygująca Maja Ostaszewska, a także Katarzyna Figura jakiej nie widzieliscie jeszcze.
Na koniec kilka kadrow z mojej pracy. Pokazywalam Wam juz kilka krotnie backstage z nagrań i sesji zdjeciowych, czy tez naszego liva z Femibionem. We wrzesniu nagrywalismy z Damianem Kordasem nowe autorskie smaki jego pizzy video wyszlo ekstra, a my mielismy przy tym wszyscy sporo zabawy.
Och, ale jestem wdzięczna za ten wrzesień, pełen wspaniałej codziennosci, za niesamowity Svalbard, za Frankiego i wszystkie te miłe chwile.
dajcie znać co u Was dobrego
posyłam uściski
Jess
This post has already been read 1780 times!