ATRAKCJE ALTERNATYWNE PRZEWODNIKI SUBIEKTYWNE WARSZAWA

Kultowe miejsca w Warszawie, które zniknęły z miasta . 13 miejscówek

28 listopada 2018
nocny market

Wszystko się zmienia. czuje się staro mówiąc : a pamiętasz jak kiedyś chodziliśmy do … szkoda, że juz go nie ma. Albo o jak milo było w grać w …. szkoda, że go zamknęli. Niestety to codzienność w Warszawie i nie trzeba sędziwego wieku, wystarczy kilka intensywnych lat w Tym Mieście. Tak więc dziś przed Wami lista miejsc za którymi tęsknie w Warszawie i nad którymi ubolewam, że zostały zamknięte. To taki niby bezużyteczny post a jednak ma jedno ważne przesłanie: cieszmy się tym co nas otacza, ulubionymi miejscami, swoimi aktualnymi rytuałami w mieście i wykorzystujmy do granic możliwości swoje ulubione miasto, codziennie, po swojemu, eksplorujmy i odkrywajmy.  Bo jak ten post pokazuje Warszawa zmienia się dynamicznie, a nowo powstałe miejsca wypierają stare.

To też trochę taki hołd z mojej strony dla tych miejsc, które skradły mi serce, a juz ich z nami nie ma. Tym postem otwieram lawinę postów o Warszawie, w których będę pisać o tym gdzie jeść, gdzie spacerować i jak ogarnąć cool weekendy w tym moim drugim domu, ojczyźnie z wyboru, w której mija mi wlaśnie 4 i pól roku.

 

  • Nocny Market 

To miejsce było tak stylowe, tak cool i tak przepełnione berlińską atmosferą oddolnej inicjatywy, że aż nie dowierzałam, że to dzieje się u nas w Śródmieściu, w Warszawie! Każda wizyta tam przepełniała mnie dumą, że mamy takie cool miejsce. Niestety Wszystko co dobre szybko się kończy, po 3 sezonach działalności we wrześniu tego roku Market został zamknięty, a peron na którym odbywały się imprezy zostanie odrestaurowany przez pkp, (że też akurat ten musza odrestaurowywać, zachęcam do odwiedzenia Jaworzno Szczakowa, tam perony wołają o atencje 🙂 )
tutaj pisałam więcej na jego temat -> post nocny market

  • Muzeum PRL

Informacja o zamknięciu tego dowiedziałam się niedawno i nie chciało mi się w to wierzyć. To była jedna z tych atrakcji, do których wysyłałam wszystkich znajomych odwiedzających Warszawę alternatywnym szlakiem. Którzy po wizycie w Soho Faktory mieli obowiązkowo rozrysowany przystanek na drodze do Parku Skaryszewskiego przez to kameralne małe Muzeum. Ciagle jeszcze mam nadzieje, że za jakiś czas napisze Wam, że to jednak był feak news, albo, że znalazły się środki na utrzymywanie tego miejsca.
tu przeczytacie i zobaczycie więcej w poście o naszej sesji zdjęciowej w tym miejscu 
*Aktualizacja: Muzeum od stycznia przenosi się na Plac Konstytucji. Mam nadzieję, że nie straci na tych przenosinach. Mimo, że kocham Marszałkowską i zwarte Śródmieście to właśnie tam, na Pradze pasowało mi najbardziej.
 
  • Level Up

To takie cool miejsce w stylu CyberMachiny i innych miejsc dla graczy, gdzie można było spotkać się przy piwie i przejść całego Super Mario bądź rozegrać partyjkę na najbardziej udany taniec, korzystając z reagującej na ruch platformy i konsoli. Świetne miejsce na integracje i na wieczór bez planów. Niestety juz do Warszawskiej mapie nie znajdziecie.
 
  • Parking BAR : Bębenki na Parkingowej

Zniknięcie tego miejsca odczuliśmy boleśnie bowiem, cyklicznie co czwartek przychodziliśmy tu na wieczór Afrykańskich Bębnów, który był jak oczyszczający trans. Wsłuchiwanie się w rytmiczne uderzanie kilkudziesięciu osób w dźwięcznych rytmów relaksuje i uspokaja nieziemsko. Sam zaś wystrój tego miejsca, był niesamowicie cool i wydawał się wyprzedzać estetyczne możliwości Warszawy i nawiązywać do jakieś brooklińskiej piwnicy, uwielbiałam tu siedzieć na hustawkach z opon zawieszonych na metalowych  łańcuchach, ciemne ściany pomazane grafitii dopełniały klimat takiego brooklinskiego parkingu dla raperów.
  • Om NOM NOM Sushito

To był lokal w Śródmieściu, gdzie można było zjeść sushi długości burrito, w różnych wersjach nawet z wołowiną, wypić zupę miso i ich lemoniady. Niewielkie menu, ale pyszne. Otwarte przez grupe youtuberów Abstra, niestety ten lokal mam wrażenie ma pecha, po zamknięciu Sushito otworzono tam juz dwa inne lokale i jakoś nie idzie.
tutaj pisałam o nim w liście semivegetariańskich miejsc w Warszawie 
  • Cafe Baobab na Saskiej Kępie

To było takie miejsce nietypowe, mały klimatyczny lokal, trochę kawiarnia a trochę restauracja i to z kuchnią, której prawie nie ma na Warszawskiej scenie – czyli Afrykańską! To była radość chodzić tam i testować nowe dania, za każdym razem takie, których nigdy wcześniej nigdzie nie miałam okazji jeść. Nawet londyńskie degustacje kuchni z wszystkich stron świata ( tu macie link do tych postów) raczej pozwalały spróbować kuchni etiopskiej, tu menu było jeszcze oryginalniejsze, bo w całości oparte na Senegalskiej kuchni. Co ważne miejsce to było również kulturo twórcze, krzewiąc za sprawa różnych inicjatyw kulturę zachodnio-afrykańską. Koncerty, meetingi na świeżym powietrzu latem były cześcią ich działalności i kolorytu Saskiej Kępy.
tutaj urywtki z pobytu, w postach z cyklu lat month

  • Miejsce Chwila 

Mam wrażenie, że to przy każdym puncie, aż słyszycie jak wzdycham. Tutaj jest mi naprawdę przykro. Miejsce Chwila, aktualnie wróciło na mapę Warszawy i o ironio mamy do niego jeszcze bliżej, ale to juz zupełnie nie to samo. Nie ma tu parkietu do tańczenia, nie ma miejsca na organizowanie spotkan, a wystrój mimo, ze bardzo się starali właściciele odtworzyć tamten klimat, nie dorównuje pierwszemu kultowem lokalowi. Mam tez sentyment do tamtego Miejsca, ze względu na nasze orientalne imprezy, które cieszyły się dużą popularnością, właśnie wtedy gdy organizowaliśmy je tam. Dwa razy na naszym parkiecie w rytmie Tarkana bawiło się ok 300 ludzi!
Tutaj znajdziecie relacje z naszej imprezy 

  • Mural – na Pradze

Murale maja ograniczoną żywotność, ten odszedł wraz z budynkiem, który przyozdabiał.
A tu post o spacerze po Pradze i okolicy muralu,
  • Czuły Barbarzyńca na Powiślu

Tu mamy podobną historię jak w przypadku Miejsca Chwila, lokal istnieje, ale został przeniesiony z Dobrej, z okolic Bilbioteki Uniwersytetu Warszawskiego na Mokotów i od tamtej pory juz go nigdy nie widziałam…  Lokal na dobrej, miał wspaniały klimat z mała antresolą rozłożystymi schodami, wspaniałej ksiegarnio kawiarni, w której można było huśtać się na hamakach, pisać własną powieść albo zaczytywać się w kryminałach, atmosfera była inspirująca! No i na drodze nad rzekę bądź do biblioteki.
  • Solec 44

To był jeden z pierwszych lokali, do które odkryłam w Warszawie i traktowałam jak stałe miejsca odwiedzin. Tu rozgrywaliśmy wielogodzinne bitwy w planszówki, tutaj zabrałam Fahada na jedną z pierwszych randek, tutaj też miałam swoje spotkanie podróżnicze, gdzie opowiadałam o wyprawie na Koło Podbiegunowe (link, link). Inna sprawa, że tutaj przede wszystkim działała kuchnia o niecodziennych smakach, kreowana przez Aleksandra Barona. Aktualnie jest szefem kuchni w restauracji Zoni w Warszawskim Koneserze, w poszukiwaniu smaków pewnie warto tam zawitać.
jedną z wielu relacji z Solca znajdziecie tu 
  • Blue Cactus.

Zamknięcie tego lokalu było prawdziwym szokiem! Chociaż dla mnie pewnie mniejszym niż dla rodowitych Warszawiaków, bowiem lokal ten funkcjonował od 22 lat nieprzerwanie, to rekordowy wiek! Oprócz genialnego wystroju, wielkich przestronnych sal, w których można było tańczyć, bawić się i cieszyć klimat prawdziwego Meksyku w Warszawie. Naprawdę warto wspomnieć o Meksykańskiej kuchni, która była świetna. Udało nam się zorganizować tam imprezę w stylu Dia de Los Muertos. Szaloną potańcówka w meksykańskim stylu z szalonymi przebraniami.
 
  • Państwo Miasto

Z tym miejscem miałam tak jak z Nocnym Marketem, nie dowierzałam, że takie świetne miejsce, z takim wystrojem, berlinskim klimatem mamy w Wraszawie. Pobyt tam był taką przyjemnością, niby nic, a jednak radość z wysokiego prostego stylowego wnętrza, bez nadęcia i snobizmu. Co najważniejsze jednak było to miejsce zaangażowane społecznie, z najróżniejszymi inicjatywami, wydarzeniami. Organizowano tu debaty społeczne, spotkania autorskie, meetingi, wykłady podróżnicze. Gdy lokal otwarto 5 lat temu niewiele było w okolicy, wszystko zaczęło się zmieniać wraz z rozwojem działalności PaństwaMiasta, które m.in było współorganizatorem święta ul. Andersa. Latem można było wylegiwać się na zewnątrz na poduchach lub ławeczce i cieszyć klimatem letniego Muranowa.

  • Tęcza na Placu Zbawiciela

Tęczy po prostu brakuje, bez niej Plac Zbawiciela wydaje się łysy, była niewątpliwą atrakcją Warszawy, mam nadzieję, ze kiedyś jeszcze do nas wróci…
No dobra, to teraz czekam na Wasze wspomnienia z Warszawy, czego Wam brakuje? Jaki ukochany lokal, kawiarnia, architektoniczny obiekt, który darzyliście sympatią zniknął z mapy miasta?
Własciwie nie musi być w Warszawie, możecie napisać o innych miastach, zróbmy sobie mały hołd dla cool miejsc, które zniknęły bądź się zmieniły zupełnie. I niech to jest dla Was motywacja do tego by wychodzić, eksplorować i cieszyć się tym co macie w tej chwili 🙂
buziaki dla Was!
Jess
Więcej postów o Warszawie znajdziecie tu:

Co robić w Warszawie ( Śródmieściu) jesienią? 6 Kulturalnych miejsc za darmo (i prawie darmo)!

Gdzie w Warszawie spotkać celebrytów? / blogerów / youtuberow, czyli przewodnik po najbardziej instagramowych miejscach Warszawy.

Muzeum Neonów – atrakcja alternatywna Warszawy

This post has already been read 3501 times!

You Might Also Like