Na bieżąco staram się radzić sobie z zadaniami, które mam na głowie, a jednak, mimo wszystko zawsze wpadnie coś niespodziewanego i jeszcze coś, i… i generalnie w aktywnym życiu mimo starań co jakiś czas budzę się z rosnącą listą zadań, które nade mną ciążą. Za nim dojrzałam i zrozumiałam mechanizmy ludzkiej psychiki i przestałam sama być dla siebie katem i oprawcą, Pastwiłam się nad sobą myśląc sobie, że nic mi w życiu nie wychodzi i nawet systematycznie nie potrafię załatwić wszystkich spraw znacie to? Mam nadzieje, że nie. Dziś podchodzę do tego zupełnie inaczej, wiem, że cyklicznie nadejdzie dzień , w którym będę musiała się zmierzyć z taką listą dodatkowych zadań, które gdzieś nade mną wiszą. Dziś właśnie o tym, jak ogarnąć dodatkowe sprawy i nie oszaleć?
Skąd biorą się te magiczne dodatkowe zadania? Czyli HYDRA!
Najłatwiej odpowiedzieć – Zewsząd! Na codzień działam w pewnym rytmie, w określone dni, robię określone rzeczy, w poniedziałki rano dzownie do mamy, po pracy do Dziadka, w niedziele zazwyczaj planuje cały tydzień i plus minus wiem co się w tym tygodniu wydarzy, weekendy planujemy z dużym wyprzedzeniem i wielką radością (więcej tu). Rytualnie zasiadając wspólnie nad kalendarzem i rozrysowując weekendy, łącząc je z najkorzystniejszymi cenami lotów wizzaira i planami naszych znjomych. Skąd więc te zadania ( HYDRA!), skoro całkiem nieźle ogarniam? Może w takim razie nie ogarniam ? Tak też właśnie sobie wmawiałam. Co oczywiście nie miało wiele z prawdą. Skąd ? Pytam ostatni raz? A stąd, że zawsze trafi się znajomy, który poprosi nas o przysługę, rodzina, która się przypomni, stary znajomy który się nagle się odezwie i napisze bardzo długą wiadomość na którą głupio odpisać dwa słowa, wiec nie odpisuje się … NIC przez długi czas, a później urasta to do rangi naszego horroru, którym się biczujemy! Rozerwie się zamek w spodniach, urwie sprzączka w torebce, zepsuje zmywarka, zardzewieje rower czy rozerwie uszczelka pod zlewem, a my w popłochu zapomnimy wziąć za horrendalnie drogą usugę fakturę. ( to wszystko moje przypadki). Jednym zdaniem wszystkiego nie da się przewidzieć.
Najważniejsze to dać sobie prawo do tego, by to się zdażało i na spokojnie raz za czas ( najlepiej raz na 2-3 tygodnie – w moim przypadku to optymalny czas) i rozprawić się z tym co wpadło nieplanowane, nie chciane lub totalnie spontanicznie. Przyjżeć się temu z każdej strony i podjąć konkretne działanie. Nie ważne czy naprawimy, wyrzucimy czy postanowimy zapomnieć- najważniejszy cel SPOKÓJ DUCHA można osiągąć tylko jedną drogą, pozbywając się wiszącej nad nami chmury niezałwionych spraw.
Zabij Hydrę w kilku krokach:
Jak wygląda mój dzień spraw niezałatwionych (kryptonim zabij hydrę). Zwyczajnie w świecie, zamiast wkurzać się na siebie, oceniać i krytykować, a przede wszystkim odkładać na później zabieram się do jej realizacji. Zaraz po przebudzeniu spisuje listę rzeczy, które wyraźnie mi ciążą i bezlitośnie postanawiam, że dziś mamy dzień spraw niezałatwionych i choćby skały srały, wszystkie sprawy muszą dziś zostać rozwiązane, jak? O tym zadecyduje dziś. Jak do tego podchodzę? Poniżej krok po kroku proces zabijania hydry 🙂
-
Spisuje wszystkie kwestie, które czuje, że ciążą mi i odbierają radość życia.
-
Decyduje. Przyglądam się im i zastanawiam, co z nimi zrobić, czy szybko załatwić, czy zdecydować, że nie robie tego i tym samym zapominam o sprawie. Oczywiście mowa tu o jakiś dodatkowych zadaniach, które sama sobie narzuciłam, w chwili, gdy wydawało mi się, że mam jakieś super moce.
-
Działam. A następnie, bez zwlekania zaczynam od najgorszej ze spraw i krok po kroku zabijam hydrę.
-
Zaczynam od najgorszych. Przeważnie pierwszą rzeczą jaką robie jest telefon, dzwonię wszędzie i umawiam, ustalam, przepraszam.. ( czasem od tego trzeba zacząć).
-
Mój wczorajszy dzień niezasatwionych spraw – to naprawa, zmywarki, aparatu i znalezienie serwisu dla mojej kozy ( roweru holenderskiego). Próba wynegocjowania faktury za zeszłotygodniowy zepsuty zawór hydrauliczny w łazience i kuchni i negocjacje z właścicielem mieszkania o odliczenie tego z czynszu.. Wysłanie zdjeć z Karnawalu w Dunkierce ( po 4 miesiącach!) i przeproszenie naszego przyjaciela z Francji.. oraz masa innych rzeczy. Najważniejsze to zapisać i podjąć decyzje czy robimy czy zapominamy. nic tak nie obciąża i nie odbiera radości życia jak wiszące nad nami sprawy, o których trzeba pamiętać!.
Dlaczego nie warto odkładac spraw w nieskonczoność?
Jeśli nie przekonuje Cie wizja, że lepiej mieć wszystko ogarnięte jak najszybciej, może przekona Cie fakt, że niezałatwione sprawy, zwyczajnie w świecie nawet jeśli o nich nie myślimy cały czas, mamy w głowie, że coś mamy zrobić, że czegoś nie wykonaliśmy. Im szybciej zapiszemy sobie na kartce, w kalendarzu, czy w evernocie listę zadań ( bądź w aplikacjach o których pisałam), tym szybciej uwolnimy się od ich ciężaru. To okropne musieć pamiętać o wszystkim! Odbiera to radość życia, a energie która tracimy na myślenie i zapamiętywanie niezałatwionych rzeczy, można spożytkować na prawdziwe życie! Czy nie lepiej?
Jak nauczyć sie ogarniac wszystko od ręki?
Zatrzymajmy się na słowie WSZYSTKO- myślę, że to klucz. Wszystkiego nie da się ogarnąć, ale można to wszystko poszufladkować, na rzeczy, które są dla nas ważne i chcemy robić i zależy nam na nich oraz te, które są tylko dodatkiem oraz te, o które kompletnie nie dbamy. Im szybciej nauczymy się kategoryzować zadania i zaczynać od tych priorytetowych, a także mówić nie innym zobowiązania tym szybciej wejdziemy na właściwe tory.
Nie ukrywam, że mi niezwykle pomogła terapia, gdzie nauczyłam się, że nie we wsrzytkim trzeba być dobrym i pozwolić sobie odpuszczać, a działania bez zwlekania i zastanawiania, najlepiej uczy praca w reklamie. W agencji nie ma czasu na sentymenty, dzieli się projekty na priorytetowe i mniej priorytetowe wpisuje wszytko do kalendarza i po kolei bez jęknięcia opracowuje kolejne tematy i przesyła o konkretnej porze, na czas kolejne oferty. Nie ma zmiłuj. Taki tryb pracy niezwykle pomaga udoskonalić sklille w życiu codziennym – bez sentymentu podchodząc to Hydry z odrastającymi głowami.
Hydra nie jest Priorytetem
Warto też pamietać, że codzienne problemy nie bez przyczyny – nazwane są tu Hydrą, lista spraw błahych, codziennych, pilnych rozrasta się bez przerwy, warto pamietać o swoich priorytetach, bo łatwo spędzić życie na walce z demonem codzienności bez posuwania się do przodu w tematach naprawdę dla nas ważnych.
A Wy organizujecie sobie czasem dzień spraw niezałatwionych?
pozdrawiam ciepło
Jess
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, zajrzyj koniecznie do cyklu ogarnij życie, a w szczególności:
-
Przestań czekać aż Ci się zachce
-
Dlaczego warto planować w niedzielę
-
Dlaczego warto planować weekendy?
-
Złudne szczęście, dlaczego warto wychodzić ze strefy komfortu?
ps. a następnego dnia wrzuć sobie na luz i pozwól odpocząć!
This post has already been read 2679 times!