Gdy za oknem pada, a padziernikowa trawa od nadmiaru deszczu zieleni się do bólu przypomina mi Irlandię. W Irlandii natura koi zmysły i wycisza. Dziś będzie spokojnie, relaksująco, kojąca dla duszy, będzie o tym kraju wsi, a właściwie małych wioseczek, gdzie nawet stolica, nie do końca przypomina duże miasto, a po chwili wieje nudą. Zapraszam Was na przejażdżkę po Irlandzkich wioskach, bo wszystko co najpiękniejsze w Irlandii czeka nas po za stolicą.
Nasz road trip, był podróżą po zapomnianych dróżkach, gdzie nie mijał nas przez godzinę, żaden samochód, otaczały zewsząd tak zielone aż fluorescencyjne pola, wszędzie buczały owce, a drogę od stad pasących się baranów oddzielały kamienne płoty. Co jakiś czas na wzgórzu zamajaczył średniowieczny zamek, bądź cmentarz pełen celtyckich krzyży. Jechaliśmy słuchając irlandzkich szant i celtyckich melodii, co chwilę zatrzymując się by nie umknęły nam krajobrazy. Przejechaliśmy z północy na południe i ze wschodu na zachód, wszędzie wyglądałam z niecierpliowością tego samego, zielonych pól, owiec i kamiennych murów, a słodka zielona Irlandia, karmiła nas tymi widokami za każdym zakrętem. Zapraszam Was na sentymentalną podróż po kraju, tak zielonym jak tylko możemy sobie wyobrazić.
Te kilka dni na zielonej wyspie, przypomniało mi filmowe obrazy, które nie kłamały. Nie trzeba filtra by uwiecznić rażącą po oczach zieleń, nie trzeba też okularów, by dostrzec jak bardzo wierzący i prostolinijni są Irlandczycy. Inspirujące było podglądanie ich prostego życia, umiejętności tworzenia lokalnych wspólnot i więzi. Jest coś ujmującego w umiłowaniu dla swojej ziemi, dla swojego pubu i sąsiadów. Obserwowałam ich z sympatią i rozrzewnieniem. Widząc jaką wartość stanowi dla nich proste życie i obcowanie z naturą, momentami czułam ukłucie w sercu, że nie opanowałam tej umiejętności, że mimo wielu starań, nie potrafię tak, że radość odnajduje w spokoju, tylko wówczas gdy wiem, ze niebawem czeka mnie kolejna przygoda. No cóż słaby ze mnie hobbit. To Irlandzkie spotkanie wspominam jednak z rozrzewnieniem, szczególnie powroty do uroczego domu Sussan, w którym na własnej skórze, przezywałam Hygge wszystkimi zmysłami.(link).
pozdrawiam ciepło
This post has already been read 2714 times!