Na Woodstocku zadeptają Cie glanami, zachlejesz się na śmierć, wrócisz w ciąży bądź umrzesz od dragów, ewentualnie utopisz się w błocie wśród śmierdzących niedomytków!- Słyszałeś takie pogłoski? Mama, Babcia czy może twoi rozsądni znajomi straszyli Cie takimi opowieściami? Jeśli tak zapraszam na spacer po Woodstocku jaki znam z autopsji, opowie Ci o nim osoba, która nie pije alkoholu i jedzie już 3 raz mimo, ze 30 na karku tuz tuż. Podrzucam Wam 16 powodów, dla których ( ja jadę) warto jechać na Najpiękniejszy Festiwal Świata.
Po co jadę na Woodctock po raz 3 ?
-
Żeby poczuć się jak w liberalnym kraju ( nie ma tu miejsca na chory nacjonalizm, rasizm czy piętnowanie z jakiekolwiek powodu) Peace and Love jak hippisowskich czasach jest tu stanę rzeczywistym
-
Żeby pobyć z moimi znajomymi z rożnych części Polski, przede wszystkim Poznania i Śląska,
-
Żeby być offline. To wyjazd na który nie zabieram komputera, a na smartfon spoglądam tylko wtedy, gdy ktoś do mnie dzwoni, zwyczajnie wyłączam internet i staram się cieszyć bycie po za wirtualnym światem. Być może dlatego tak bardzo mnie to cieszy?
-
Żeby chodzić na poranna jogę. Woodstock oferuje dziesiątki darmowych atrakcji, właściwie wszystko oprócz rzeczy na straganach i jedzenia jest za darmo. Warto więc korzystać z szerokiego wachlarza możliwości.
-
i wieczorne Tańce w Namiocie Harre Krishna. No dobra przyznam Wam się do czegoś, to moja ulubiona część wszystkich atrakcji, skoki w rytm coraz szybszych pieśni są dla nas wielką frajdą. Dziwnym trafem całość im szybsza, tym bardziej wydaje mi się, że w brzmieniu przypomina tekst: „Harribo jump jump” co ciszy mnie jeszcze bardziej. Skoki na cześć „Zelkowego bozka” to religia, którą mogę uprawiać całe życie:)
-
Żeby brać udział w artystycznych przedstawieniach w Wiosce Artystyczne
-
By Bawić się w Narnii. Moi znajomi co roku budują swoją Narnię, do której wchodzi się przez starą szafę i za nim zaczną się wielkie koncerty to tu odbywają się najlepsze imprezy! Zresztą, kto by nie chciał wejść przez starą szafę do magicznej Narnii?
-
By spacerować w nieskończoność miedzy namiotami i oglądać stylizacje i konstrukcje innych pozytywnych szaleńców
-
By piknikować przy namiocie z prowiantem kupionym w Lidlu i przywiezionym z domu
-
By czytać o poranku zanim wszyscy wstaną w porannym słońcu przy namiocie
-
By jeść obiady u Harre Kirshna i zjadać od wszystkich Kulki szczęścia (nikt z moich znajomych nie je tego deseru, wiec mogę go pożerać w niezliczonych ilościach jak pokemon!)
-
Żeby łapać kadry, jedną z największych przyjemności jest obserwowanie ludzi i robienie zdjęć tu mogę, bawić się do woli.
-
By układać tettris ( z sterty plecaków, toreb i namiotów w bagażniku), te rzeczy się mnożą, na normalny wyjazd wystarcza podręczny tu nigdy nie wiadomo ile kocy się przyda..
-
By poznawać otwartych, pozytywnych ludzi,
-
By obnażać się publicznie, czyli chłodzić się w prysznicach na świeżym powietrzu kąpiąc się w stroju kąpielowym.
-
W ostateczności jeśli coś się fajnego trafi pójść na koncert. Chociaż przeważnie dzieje się to przypadkiem, ostatnio podczas spaceru, ze znajomymi usłyszeliśmy, że grają „herbata stygnie zapada zmrok” i co sił w płucach miedzy namiotami skandowaliśmy razem z nimi. Mimo, że nie sprawdziliśmy w tym dniu kto gra, takich zaskoczeń na Woodstocku jest wiele
Jak widać, muzyka nie jest najwyższym priorytetem podczas moich wyjazdów na Woodstock. To przede wszystkim ludzie.
Niesamowity komfort przebywania w otwartym tolerancyjnym środowisko i wszechobecny chillout.
Ps. w tym roku postanowiliśmy i my przebrać się w jakieś stroje. Co sugerujecie? Kogo spotkam na Woodstocku?
Większa ilość powodów poniżej, sami znajdziecie jeszcze dziesiątki innych po zanurzeniu się w fotorelacje.
This post has already been read 3171 times!