Petersburg vs Helsinki, czyli refleksja na temat miast marzeń…

Zanim zacznę moją ( w miarę) chronologiczną relację z trzytygodniowej podróży po państwach nadbałtyckich, Petersburgu i Helsinkach, chciałabym podzielić się z Wami moją refleksją na temat osobistych oczekiwań względem naszych wyśnionych, wymarzonych ( a tym samym często wyidealizowanych) miejsc, które pragniemy zobaczyć. Refleksje mają to do siebie, że dobre są tylko na świeżo, później smakują jak odgrzewane kotlety… Petersburg – moje wyśnione miasto, które nie istnieje Czasem marzymy o jakimś miejscu tak długo i tak intensywnie, że urasta w naszych głowach do niebotycznych rozmiarów. Przeżywamy w snach spacery po tym mieście i literacko błądzimy bo jego krętych ulicach tchnąc ostry zapach stęchlizny każdego zaułka, który w naszych stęsknionych umysłach urasta do rangi najdroższych perfum. Wszystko to ma samo w sobie ma tyle czaru i magi, że często nie wytrzymuje porównania z rzeczywistością (tak jak  Daisy, która podczas spotkania po latach, wielokrotnie przegrywała z wyobrażeniem samej siebie, jakie stworzył we własnej głowie Wielki Gatsby). Na podstawie tego przykładu chciałabym opowiedzieć Wam historię dwóch miast: Petersburga i Helsinek. Pierwsze z nich, jest jednym z tych o których śniłam po nocach, którego brzmienie doprowadzało mnie do palpitacji serca i które bliskie mi było z powodu literackich wycieczek, w które zabrał mnie z sobą … Czytaj dalej Petersburg vs Helsinki, czyli refleksja na temat miast marzeń…