Jestem dzieckiem z Bullerbyn. Sentymentalna relacja z Sevedstorp.

Jest zimowe styczniowe popołudnie, dzwoni dzwonek a ja w te pędy zarzucan na siebie plecak, zapinam zamek  i nieudolnie zawieszam szalik.  Śnieg radośnie skrzypi mi pod nogami,  a płatki wirują na wietrze i zacinają po twarzy. Mam 8 lat i bardzo spieszę się do domu, gdzie czeka na mnie książka o dzieciach, których dzieciństwo jest podobne do mojego. Co prawda nie mam czerwonego domku z białymi okienkami,  ale mój murowany ma w sobie jeszcze więcej ciepła.  Moje lato podobnie jak Lisa, Lesse Bosse Ania i Britain oraz Ole spędzam biegając po polach i lasach. Przeżywając nie mniejsze niż oni przygody, w końcu  posiadam masę wymyślonych domków na drzewach, na które wdrapuje się niczym mały szympans, ucieram gwiezdny pył i mam w swojej kolekcji znaleziony na pastwisku za domem- ząb mamuta!  W domu rzucam poduszkę na podłogę, układam sobie legowisko pod balkonowym oknem, nakrywam się kocem i przepadam. Znów przenoszę się oczyma wyobraźni do tych pachnących pagórki i czerwonych drewnianych domków.  Ile ja bym dała,  żeby móc zobaczyć ten mały słodki domek Lisy i jej małe białe okienko na poddaszu…. To było jedno z tych marzeń,  które dotyczyło drogiego kraju daleko na północy i miejsca, które na pewno w rzeczywistości nie … Czytaj dalej Jestem dzieckiem z Bullerbyn. Sentymentalna relacja z Sevedstorp.