Nikiszowiec – czyli jak uczulić się na piękno

Dziś nie będzie o modzie, ani o historii ubioru czy też o zasadach stylizacji, będzie o poszukiwaniu i odnajdywaniu piękna w najbliższym otoczeniu – zainspirowałam mnie do tej refleksji kolejna podroż do Nikiszowca – który „odkryłam” w tamtym roku i do którego od tej pory wracam co raz częściej… O sposobie postrzegania – zabytków – pod własnym nosem ( czyli turystyka lokalna)Czasami gdy mieszkamy niedaleko, jakiegoś turystycznego obiektu – zupełnie go lekceważymy, przejeżdżając nieopodal niego kilka razy w roku, a czasem nawet w miesiącu. Nie zagłębiając się w jego historię  architekturę, ani nawet nie zatrzymując na chwilę, pośpiesznie przejeżdżając samochodem czy autobusem. Oglądamy go czasem tak często – przez szyby mechanicznych pojazdów, aż zupełnie nam się opatrzy i staje się dla nas bez wartościowy. Ja obok znaku informacyjnego – o Nikiszowcu jeździłam przez 4 lata,. Za każdym razem – odkładając na później wizytę w tym miejscu. Zjawisko totalnej ignorancji – jest mi obce, bowiem jestem szalonym zapaleńcem – i potrafię przejechać setki kilometrów by podziwiać ulubiony obraz, bądź przejść szlakiem ukochanego artysty. Uśpienie czujności – na pięknoMyślę, że nie jestem odosobniona w tej ignorancji, a może raczej swoistym uśpieniu czujności. Moja prawdopodobnie była spowodowana pierwotną niechęcią do wszystkiego co śląskie  Niechęć ta po kilku latach studiowania w sercu śląskiej ziemi zmieniła się w fascynacje. Optymistyczni,  pogodni, ciepli ludzie, pograniczna, niebanalna  historia oraz odmienna kultura, oraz cudowna modernistyczna architektura  sprawiły, że silnie przywiązałam się do Katowic i jej okolic, korzystając z każdej okazji by zobaczyć coś nowego… W czasie okienek … Czytaj dalej Nikiszowiec – czyli jak uczulić się na piękno