Londyn z Wiedeńskimi przyjaciółmi part 1. ( Londyńska Azja)

 Czterodniową wizytę moich Najbliższych ( ich blog)  na londyńskim podwórku, z powodu nadmiaru wrażeń i atrakcji podzieliłam na dwie części. Być przewodnikiem po mieście, o którym myśli się jak o swoim, w którym ma się swoje ulubione zakamarki, sprawdzone budki z jedzeniem i zna się miejsca, gdzie serwują najlepszą ( i najtańszą!) kawę ( nie koniecznie w sturbackie) – jest wielką przyjemnością. Ma to jednak swoje minusy. Obraz miasta, który mam w głowie mimo woli, staram się przekazać moim gościom. Nie trudno zgadnąć, że miejsca, które były mi wstrętne już w styczniu, dziś obrzydły mi jeszcze bardziej ( pisałam o tym tu-> big ben…). Ponieważ sama miałam czas tylko weekend, mogłam zadecydować gdzie chce pójść razem z nimi, a co muszą zobaczyć muszą sami, bo żadna siłą mnie tam nie zaciągną:) Tym sposobem przeżyliśmy bardzo przyjemny i dość luźny, mimo intensywnego planu zwiedzania weekend. Post ten może posłużyć jako przykład dwudniowego poradnika,  jak liznąć Londyńskiego życia, w tak krótkim czasie. Sobotnim popołudniem ( po tym gdy moi Goście „zaliczyli już” Big Bena i West Minster Abbey oraz odprawę warty pod pałacem Buckingam), spotkaliśmy się pod National Gallery. Sobota to nie jest najlepszy dzień by razem z milionowym tłumem biegać po … Czytaj dalej Londyn z Wiedeńskimi przyjaciółmi part 1. ( Londyńska Azja)