Jak wiecie naczelną zasadą w moim życiu jest „Kolekcjonuj wspomnienia nie rzeczy”, co jednak nie stoi w sprzeczności z tym, by otaczać się pięknymi użytecznymi rzeczami, które przywożę z podróży. Jeśli mogę coś kupić w podróży i używać tego przez długie lata wspominając kilka wspaniałych dni- zamiast kupić to w sklepie to napewno to zrobie i taką też postawę bardzo Wam polecam! Co więc przywiozłam ze Sztokholmu?
Pisałam Wam kiedyś o rzeczach, które przywożę z podróży. Tutaj znajdziecie listę moich ukochany rzeczy. Wsród nich są talerze (zazwyczaj biało niebieskie). Tak naprawdę u nas w domu nawet nie ma innych niż te przywiezione z targów staroci, naginając przy tym wszelkie zasady transportu lotniczego oraz mocno nadwyrężając plecy 😄 Warto jednak, bo ciężko porównać radość spożywania śniada czy picia porannej kawy z kubka przywiezionego z ukochanego miasta, z choćby najmodniejszym wyrobem.
Vintage Talerze z charity shopu
W Sztokholmie na Horsgatan w Sodermalmie jest cała masa genialnych sklepów z dywanami, afrykańskimi wyrobami ale i sklepów w stylu secend-handow z najróżniejszymi gratami, z których sprzedaży wspierane są różne fundacje. W jednym z nich upolowałam 5 talerzy z szkicami przedstawiającymi szwedzką architekturę. Oczywiście oszalałam na ich punkcie! Juz na niczym innym nie chce jeść. Co więcej moja Mama też kupiła dwa mimo, że radykalnie nigdy nic nie przywozi i co więcej z pogarda traktuje moje podejście do staroci. Jaki progres:)Powiedzcie czy nie są wspaniałe!? Dla mnie najpiękniejsze!
Islandzkie swetry z Secand- Handu
Gdy pierwszy raz wyruszyłam do Skandynawii zrozumiałam, doskonale filozofie ludzi północy „nie ma złej pogody są tylko niewłaściwe ubrania”. Gdy kupiłam swój pierwszy irlandzki sweter, a później wygrzebałam w piwnicy stary Szkocji Szetland mojej Mamy, zaczęłam rozumieć czym jest ciepła i właściwa odzież. Rozumiejąc jednoczenie, że najlepiej kupować ją w miejscach gdzie jest faktycznie zimno a lokalsi wiedzą jak się zabezpieczyć. Tak zaczęło się moje chorowanie na islandzkie swetry – których zaporowa ( z roku na rok wyższa cena) jest dla mnie nie do przeskoczenia. 500- 700 zł za Sweter to tyle ile kosztuje mnie przedłużony weekend w Norwegii 🙂 Patrz punkt pierwszy w tym poście – colect memories not things! Jak więc weszłam w posiadanie tych arcypięknych, grubych i niezwykle miłych swetrów!? Schodząc z górki Skinnarviksberget która jest moim najukochańszym miejscem w Sztokholmie, przypadkiem zobaczyłam seceon hand z folkowymi wzorami na wystawie ( wiadomo nie trzeba więcej by mnie zaciągnąć do środka:)) Tam znalałam prawdziwy raj, masa swetrów, kowbojek, haftów wszytko oryginalne i nie drogie, nawet jak na Sztokholm. Udało mi się kupić je w naprawdę rozsądnej cenie
tu macie adres secand handu: Beyond Retro Brännkyrkagatan 82, 118 23 Stockholm, Szwecja
Travel Posters – czyli reklamy turystyczne z I połowy XX wieku
To moja słabość od lat! Miłość do plakatów to duży temat, który niedługo poruszę, nie raz pisałam Wam o Lautrecu (link), teraz jednak chciałabym się skupić głownie na tych reklamujących turystyczne destynacje. Szaleje przede wszystkim za tym związanymi z ulubionymi destynacjami i ukochanymi miastam, królują wiec te z półncy i wschodu. Uwielbiam ich estetykę. Prace Iwara Donner-a od lat chodziły za mną, jestem więc przeszczęśliwa, że będą mogły zawisnąć obok plakatów reklamujących Helsinki, Turku i Lwów.
To by było na tyle 🙂Napisze Wam osobno posta na temat tego, co warto kupić w Szwecji i gdzie warto krążyć by znaleźć wspaniałe specjalistyczne sklepy.
pozdrawiam ciepło
Jess
This post has already been read 10434 times!