Na współczesność ostatnio nie starcza mi czasu:). Obecnie stoję w rozkroku, rozdarta między dwiema epokami – złotym dwudziestoleciem międzywojennym a wyzwolonym, wręcz wulgarnym w swej obyczajowości XVIII wiekiem. Tonę w pamiętnikach wybitnych kobiet z minionej epoki, z rozkoszą wczytuje się w ich myśli, relacje z podróży oraz ciche żale dotyczące zawodów miłosny czy jeszcze bardziej bolesnych twórczych rozczarowań. Wszystko to napawa mnie zachwytem, pozwala prowadzić drugie jakby równoległe życie, w innej epoce wśród przyjaciół z przeszłości, których w rzeczywistości nigdy nie poznam.
Dodaje to uroku i tak bogatym w osobisty czar jesiennym, krótkim, ale jakże owocnym dniom. Uwielbiam te chwile, gdy mogę zagłębić się w osobę, prześwietlić jej pięćdziesięcioletnie życie w czterotomowym pamiętniku – czy niedyskretnie, jakby nigdy nic otulona w koc z herbatą w ręku wczytywać się w jej korespondencje, kartka po kartce odkrywając osobiste sekrety autorki. A później nie zostaje już nic innego jak wieczysta ( jednostronna przyjaźń) po takiej dawce zażyłości, bohaterka, już nigdy nie jest dla mnie tylko Nałkowską – lecz staje się Zosieńką, ministrowa Beck jest ukochaną Jadzią, nie mówiąc już o pani Samozwaniec, o której myślę zawsze jak o Mojej Madzi… Zza oficjalnych nazwisk chybiających z podręczników do języka polskiego czy historii ukazuje się – człowiek, nie autor, nie twórcza, a istota wrażliwa, niedoskonała, ludzka i to w tej pracy kocham najbardziej…
Zachęcam Was do poznawania historii przez pryzmat ludzi, ich wspomnień, listów, pamiętników czy autobiografii – taki obraz pozwala poznać epokę z innej mniej oficjalnej perspektywy. Przede wszystkim odkrywa przed nami miejsca (czasem nawet dobrze nam znane) – ujawniając je w sposób niezwykły, nadając im unikatowy klimat i czar. Często wracam do Krakowa by przejść się szlakiem ukochanych mych przyjaciół z okresu Młodej Polski – Wojtka Kossaka, Józia Mehoffera czy Stasia Wyspiańskiego ale nade wszystko Madzi, mojej Madzi, której cudowny dom, niebiańską Kossakówkę oglądam z żalem przez zarośnięty, krzakami płot.
Powyższy teks, być może nie powinien znaleźć się na tym – modowym blogu, ale sentymentalny nastrój, w który wprawiły mnie ostatnie lektury – zrobił swoje. Przypadkiem zdradziłam się Wam z mej pasji jaką są podróże – szlakiem osób z przeszłości o czym jest mój drugi blog ( the travel book) obecnie w przygotowaniu, mam nadzieje, że już pierwszego stycznia będzie gotów by go upublicznić. tym czasem pozdrawiam Was ciepło
QUIOSQUE: coat, SH: skirt, STRADIVARIUS :shirt, IREGULAR CHOICE: boots, RIVER ISLAND SH: bag
ps. pisałam ostatnio, że inspirują mnie filmy, zapomniałam dodać, że również Disnejowskie bajki:) Obraz kloszard’owego stroju Anastazji żył w mojej głowie, przez wiele lat. Dlatego tez gdy 6 lat temu znalazłam ten płaszcz – nie wahałam się ani sekundy:)
http://www.maxmodels.pl/pejto.html
This post has already been read 2219 times!